Kontynuacja refleksji noworocznych.
Wstrząsający obraz świata po wybuchu bomby nuklearnej. Nie ma roślin, nie ma zwierząt, zimno, wszystko tonie w mroku.
Reszta ocalałej ludzkości albo organizuje się w bandy i poluje na pozostałych ludzi, aby się nimi posilić, albo wędruje w poszukiwaniu – nie wiadomo czego. Zapasów jedzenia? Jakichś przejawów życia?
Całe rodziny popełniają zbiorowe samobójstwa, by uchronić się przed śmiercią z rąk kanibalów. Po co walczyć o życie, które już nie ma sensu…
Niesamowicie smutna wizja.
Przypomniałam sobie parę innych filmów, które ukazują przyszłość ziemi i naszej rasy, chociażby:
Księga ocalenia (gra Denzel Washington i Gary Oldman)
Jestem legendą (Will Smith)
Terminator Ocalenie (Sam Worthington i Christian Bale)
Ludzkie dzieci (Clive Owen, Julianne Moore)
12 małp (Bruce Willis, Brad Pitt)
A w nich bomby, śmiertelne wirusy, bezpłodność kobiet, roboty, które chcą przejąć władzę nad ludźmi, no i sami ludzie, którzy się wzajemnie wybijają. Pustka, szarość i smutek.
No i jakaś – większa lub mniejsza nadzieja, że jednak przetrwamy…
W innych jeszcze filmach kataklizmy, zmiany klimatu…
Ziemia w stanie, w jakim ją znamy dziś, przestaje istnieć…
Czy może znasz jakiś film, który przedstawia szczęśliwą wizję świata w przyszłości?!
Joanna Stelmach