Świąteczną atmosferę czuć już w powietrzu, w radosnych nastrojach, zakupach prezentów, gotowaniu i pieczeniu. Ale nie wszyscy będą mieli te święta takie, jakie sobie wymarzyli.

Oto list naszej Czytelniczki i moja odpowiedź.

„Witam serdecznie! Mój problem dotyczy sytuacji w domu. Moja rodzina mieszka na Śląsku. Ja studiuję w innym mieście. Zamierzałam wrócić na święta do domu, chciałam spędzić święta z moimi rodzicami i siostrą i zobaczyć sie z chłopakiem, który mieszka w moim rodzinnym mieście. Przedwczoraj zadzwoniła do mnie matka i powiedziała, ze wyjeżdża z moją siostrą na święta do babci (do innego miasta) bo nie chce spędzać wigilii z moim ojcem. Namawiała mnie, abym również tam przyjechała na wigilie. Nie chcę zostawiać mojego ojca samego, nie chcę, aby był sam w święta, powiedziałam o tym mojej matce, a ona wyśmiała mnie ironiczną uwagą… Zrobiło mi sie bardzo przykro… To pierwsza taka wigilia w moim życiu, nie wyobrażam sobie tych świąt, nie wiem, co robić. Jestem zła na moich rodziców, że nie potrafią uszanować Świąt BN i spędzić ich razem.


W dodatku pokłóciłam sie o tę całą sytuacje z moim chłopakiem. Postanowiłam, że w ogóle nie wrócę do domu na święta, tylko spędzę te kilka dni sama. Zanim podjęłam tę decyzję napisałam o tym wszystkim mojemu chłopakowi, ale on zupełnie nie zrozumiał mojej sytuacji. Oczekiwałam od niego wsparcia i zrozumienia, a nie otrzymałam nawet słowa otuchy. Kiedy dzisiaj zadzwonił i powiedziałam, że nie wracam do domu, bo nie mam po co, on zapytał czy ma przyjechać do mnie, powiedziałam, że nie. (…) mam do niego żal o to, że wcześniej w ogóle nie potrafił zrozumieć jak trudna jest dla mnie ta sytuacja…


Cieszyłam się na te święta, kupiłam prezenty dla rodziny, miałam nadzieję… Ale wszystko zepsuli moi rodzice swoimi kłótniami. Moja siostra uznała, że tak będzie lepiej, niż gdyby mieli robić awanturę w wigilie, ale ja nie wyobrażam sobie takich świąt.


Najchętniej wyjechałabym gdzieś, aby mój chłopak mnie nie szukał… Jestem zła na niego, nie dobieram jego telefonów… Mam wątpliwości co do tego związku, choć jesteśmy razem juz 3 lata… Nie wiem, co robić… Nie wiem, •jaką decyzje podjąć i jak sie odnaleźć w tej sytuacji…. Dziękuję za każdą opinie psychologa.


Pozdrawiam. Wasza Czytelniczka”

Kochana Czytelniczko!
Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas, który chcemy spędzić na łonie rodziny, być blisko naszych ukochanych, w radości i spokoju.
Nie zawsze jest to jednak możliwe, np. gdy dzieli nas duża odległość (inny kraj) lub kiedy stosunki między członkami rodziny nie układają się najlepiej.

Są osoby, które dla dobra reszty rodziny, dzieci, czy „żeby ludzi nie gadali”, potrafią przyjąć dobrą minę do złej gry i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jednak takie udawanie jest strasznie męczące i szkodzi zdrowiu. Wcale też dni tak spędzone nie są pełne radości i spokoju.

Byłoby to możliwe, gdyby zwaśnione strony zechciały porozumieć się, wybaczyć sobie i dążyć do poprawienia stosunków. Wtedy czas świąt faktycznie sprzyja zacieśnianiu więzi.

Tym, którym już nie zależy na związku lub zbyt się zagubili we wzajemnych pretensjach i nie wiedzą jak naprawić nadwątlone relacje bardzo trudno jest przeżyć razem święta. Tacy ludzie mogą przez to bardzo nie lubić świąt, i obawiać się ich.

Dlatego spróbuj zrozumieć i wybaczyć rodzicom. Nie obwiniaj ich, że nie potrafią uszanować świąt, bo nie wiesz, co naprawdę między nimi zaszło i czy to, co postanowili, nie jest najlepszym dla nich wyjściem w tej sytuacji, w tym momencie.

Rozumiem Twój żal, miałaś nadzieję, starałaś się. Czasem jednak życie nie układa się tak, jak byśmy chcieli, i warto wtedy umieć zaakceptować to, czego zmienić nie możemy.

Uznać, że widocznie ten rozwój wypadków, choć teraz trudno to dostrzec, jest doskonały. Kiedy nauczysz się akceptacji ludzi i życia, nabędziesz dużo wewnętrznego spokoju. Znacznie mniej sytuacji będzie Cię złościło, smuciło czy w inny sposób wyprowadzało z równowagi.

Jeśli oczekujesz czegoś ze strony chłopaka, to mu to wyraźnie powiedz „Opowiadam Ci to po to, byś mnie zrozumiał i udzielił wsparcia, pocieszył…” itp. Kiedy on nie ma wytycznych, czego Tobie potrzeba, reaguje tak, jak sam uważa za stosowne, i to też warto zaakceptować i docenić – zaoferował Ci, że przyjedzie do Ciebie!

Ty nie prosisz o to, czego chcesz, a potem obrażasz się, że on się tego sam nie domyślił, i wycofujesz swoją miłość. Nie tylko nie chcesz, by on przyjechał, ale robisz też inne rzeczy, by go ukarać (nie odbierasz telefonów, chcesz wyjechać z miasta, by Ciebie nie szukał), żeby trochę się pomartwił, pocierpiał, bardziej Tobą zainteresował…

Zastanów się, czy sama nie budujesz murów dla miłości. Bywa tak, że chcąc się upewnić, czy ktoś nas naprawdę kocha, zachowujemy się tak, by mu bardzo utrudnić okazanie tego, by pokonywał wiele trudności w dotarciu do nas. To są właśnie te mury dla miłości, które sami stawiamy pomiędzy sobą a ukochanymi.

Co robić w podobnych sytuacjach?

Koniecznie otwieraj się i mów dokładnie o tym, co czujesz, czego się lękasz i czego pragniesz. Proś wyraźnie o to, czego chcesz, ale też daj partnerowi wolność podjęcia decyzji zgodnie z własną wolą. Uszanuj ją. Nie obrażaj się tak szybko. I kieruj się miłością, do siebie i do innych osób. Kiedy nie wiesz, co zrobić, zapytaj samą siebie, jak postąpiłaby teraz miłość – i słuchaj podpowiedzi serca. Ono zna odpowiedź!

Joanna Stelmach