Wyobraź sobie taką sytuację – jest para, kochają się, wspierają i są ze sobą szczęśliwi. Dziewczyna zachodzi w ciążę, planują wspólne życie, ślub. W pewnym momencie facet się wycofuje i nie chce już się wiązać. Najchętniej to by całkowicie urwał kontakt.
Co myślisz o takiej sytuacji? Czy z góry osądzasz mężczyznę jako nieodpowiedzialnego chłoptasia? A na dziewczynę patrzysz jako na pokrzywdzoną? Co z dzieckiem?
Czy powiesz, że często słyszysz takie historie? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego para, która niby normalnie funkcjonuje i się rozwija, przy pierwszej poważnej decyzji rozpada się? Kto tu zawinił? Czy w ogóle możemy tu mówić o winie? Pojawia się mnóstwo pytań…

A my, z listów Czytelników, znamy tylko relację jednej strony. Większe rozeznanie ma Joanna podczas bezpośrednich wizyt obojga partnerów w jej gabinecie. Wtedy historia jest opowiedziana z dwóch stron i okazuje się, że obydwie strony mają swoje racje… i jest też szansa na mediację.

Otrzymaliśmy długi e-mail od Czytelniczki Katarzyny, dokonałem edycji, zachowując najważniejszy wątek. List jest bardzo przejmujący. Zawarła w nim wiele pytań, ale na część z nich nie znamy odpowiedzi…
Tomasz


(…) Mojego mężczyznę poznałam 3,5 roku temu. Jest cudownym facetem, moim jedynym i pierwszym w życiu – mam 25 lat, on 26. Pochodzimy z innych miast, ale on studiował w moim. Byliśmy dla siebie wszystkim. Opiekowałam sie nim, smacznie gotowałam, chciałam by nie jadł gdzie popadnie tylko w domu, moi rodzice go zaakceptowali, mama traktowała jak swojego syna, zapraszali na obiady, ew. uroczystości rodzinne. Wspierałam go w nauce – w tym roku dopiero skończył studia. Gdy go poznałam 2 rok miał zawalony, ja zmobilizowałam go do nauki i tak kolejne lata przeszedł na stypendiach a w tym roku obronił prace mgr na 5.Cieszylismy się bardzo. Byłam przyjaciółką, która odbierała tel o 3 nad ranem i pocieszała, kochanką, wsparciem i oparciem.

W maju zaszłam w ciążę. Wałczyliśmy w swoich myślach co dalej, wspieraliśmy się strasznie. Chodził ze mną do ginekologa, na usg. (…) Nie chcieliśmy informować rodziców -bo nie chcieliśmy ich martwić. W czerwcu oświadczył mi się. Najpiękniejsze zaręczyny jakie sobie mogłam wymarzyć. (…)

(…) pojechał do domu (…) W końcu powiedział [o ciąży swoim rodzicom]. Byłam bardzo na niego zła. Straciłam zaufanie, i mówiłam mu, że to nie wróży nam najlepiej, bo jeśli pojawi sie jakiś problem to ty zawsze będziesz jeździł do rodziców, z nimi ustalał rozwiązanie a dopiero później ze mną. (…) przeprosił. Przeprosiny przyjęłam, ale byłam bardzo niemiła, oschła, zdradzona.
Potem mi powiedział, że nie jest gotowy na ślub ze mną i że został zmuszony do zaręczyn przez moja siostrę (!) i sytuację. Spadło to na mnie ja grom z jasnego nieba. Czułam się okropnie, jak to, w jeden dzień piękne zaręczyny, miłość a później co? Dlaczego, za co ?

(…) Pojechał do swoich rodziców, potem dojechałam ja. A tam czekała mnie 3-4 godzinna rozmowa, szczególnie z matką, która mówiła że nie pozwoli na to bym raniła jego syna, że go omamiłam, że go zmuszałam, że to przeze mnie nie przyjeżdżał do domu szczególnie przez ostatnie 2 miesiące, że zakazałam mu mówić o tym że jestem w ciąży, że sama powinnam podjąć decyzję czy chcę być matką, czy nie ,że nie powinnam o tym z nim rozmawiać, że jestem manipulatorką, że bardzo go zraniłam i tym pierścionkiem i tym że był zmuszany. (…)

Minęło 2 miesiące. Wyłączył w tym czasie telefon, w ogóle się nie odżywał, nie interesował stanem dziecka ani moim. (…)

Prosiłam, błagałam, przecież dziecko musi mieć rodziców, że trzeba dać sobie szansę (…).Że ja go kocham że jest dla mnie wszystkim, kimś bardzo ważnym i by nas nie przekreślał. (…)

Mijają kolejne dni. Nie wiem co robić, bardzo mi na nim zależy. Bardzo chcę by moje dziecko miało jego za ojca, ale nie co miesiąc na jeden dzień. Czy on kiedyś będzie żałował? Dlaczego nie czuje odpowiedzialności w wieku 26 lat? Dlaczego nie potrafi się zbuntować matce, przecież nam sie uda! Rodzina moja bardzo chciała nam pomóc! Czy jak zobaczy dziecko może się zmienić? Czy zobaczy kiedyś że matka zmieniła mu życie? Co robić? Bardzo go kocham, jestem w stanie wszystko wybaczyć, byle tylko by wrócił. Proszę o pomoc, albo kto może na niego wpłynąć?…(…). Dziękuję za szczere uwagi i informacje. Katarzyna


Psycholog Joanna Stelmach:

Witaj! Bardzo szczegółowo opisałaś swoją sytuację. Zaangażowałaś się w ten związek, a niestety wygląda na to, że Twój wybranek wycofuje się z niego pod wpływem rodziny. Ważniejsze i wygodniejsze jest dla niego bycie posłusznym synem niż dojrzałym mężczyzną podejmującym samodzielne decyzje i działania, dbającym o swój związek i nienarodzone dziecko. Pod wpływem sugestii rodziny niezwykle szybko zaczął postrzegać Ciebie w niekorzystnym świetle i unikać kontaktów z Tobą.

Co możesz zrobić? Masz takie możliwości:

Jeśli wciąż bardzo chcesz z nim być i walczyć o niego, wypróbuj wszelkie uczciwe i zdrowe sposoby, jakie Ci przyjdą do głowy, by zachęcić go do powrotu do Ciebie, np. napisz list wyrażający Twoje uczucia i pragnienia, zaproponuj wspólną wizytę u terapeuty, poproś życzliwą Wam obojgu osobę o mediacje między Wami. Jeśli coś podziała – to cudownie; jeśli nie – przemyśl czy warto nadal uderzać głową w ten mur.

Możesz czekać na niego, mając nadzieję, że dorośnie, że będzie żałował i wróci do Ciebie skruszony, że jak zobaczy dziecko to uświadomi sobie że mu na Was zależy…

Możesz czekać, ale nie masz żadnej pewności, czy tak się stanie. A jeśli nawet tak, to kiedy. Więc lepiej tak zorganizuj sobie życie, jakby nie miał już do Was wrócić – jeśli to zrobi będziesz stała pewnie o własnych siłach i łatwiej Ci będzie podjąć rozsądną decyzję, czy na pewno chcesz ponownie się z nim wiązać.

Fakty jednak pokazują, że Twoje liczne prośby i błagania nie wpłynęły na niego, by zmienił swoją decyzję. Prawdopodobnie więc najlepsze co możesz zrobić, to przyjąć ją do wiadomości. Odpuścić sobie walkę o niego – wybłagana miłość nie daje szczęścia żadnej ze stron. Tylko wtedy będziesz naprawdę szczęśliwa z wybrankiem, gdy będziesz wiedziała, że on sam szczerze pragnie dzielić z Tobą życie!

Daj mu wolność, skoro tak jej pragnie, jednocześnie spróbuj nie żywić do niego urazy. Zrozum, że kierują nim liczne lęki, których teraz nie umie i nie chce przezwyciężyć. Zaakceptuj jego wybór i życz mu szczęścia. Niech rozwija się i żyje we własnym rytmie, idzie własną drogą.

Ty pójdź swoją, odważnie i z wiarą, że wszystko w Twoim życiu ułoży się jak najlepiej, chociaż już bez niego. Zajmij się sobą i dzieckiem, zadbaj o Wasz spokój i zdrowie. Teraz Wy jesteście najważniejsi. Wiedz też, że gdzieś w świecie jest już mężczyzna, który z radością i wdzięcznością powita Ciebie i Twoje dziecko w swoim życiu! Skoro obecny chłopak Ciebie nie chce, to znaczy, że i dla Ciebie nie byłby on najlepszym, najbardziej oddanym i kochającym partnerem – a na takiego zasługujesz i taki czeka na Ciebie!

Powtarzaj sobie afirmację: „kiedykolwiek wydaje mi się, że tracę, przychodzi do mnie coś znacznie lepszego, ktoś znacznie lepszy dla mnie!”

Zastanów się nad korzyściami obecnej sytuacji
. Wypisz ich sobie jak najwięcej, i wracaj do nich często, a będzie Ci lżej,
np. – nie będę musiała utrzymywać kontaktów z jego rodziną, zabiegać o ich względy, próbować do siebie przekonywać (bardzo meczące a skuteczność mało prawdopodobna).

Wiem że to może być dla Ciebie trudne w tej chwili, ale przyjmij z ufnością, że to co się dzieje, jest doskonałe i najlepsze dla Ciebie i dziecka. Pielęgnuj w sobie pozytywne nastawienie dotyczące przyszłości, ufaj pełnej miłości opiece Boga nad Wami i Waszym życiem – i będzie dobrze!!!

Trzymam mocno kciuki!
Joanna