Wiele Waszych komentarzy dotyczy posta „Jak wyzwolić się z toksycznego związku?
Piszecie o tym, jak trudno Wam odejść z relacji, których jakość same oceniacie bardzo nisko, w których często latami pozwalacie siebie źle traktować…
Smutne są dla mnie te listy, choć mam świadomość, że doświadczenie bycia w takim związku jest także „doskonałe” tzn. potrzebne i korzystne dla Waszego rozwoju, dla zrozumienia wielu ważnych rzeczy.

Kiedy postanowicie, że macie już dość tego rodzaju doświadczeń (gdy już pojmiecie przekaz płynący z nich), przestaniecie je wybierać, a tym bardziej tkwić w nich tak długo.

Oto jeden z komentarzy, na który chcę dzisiaj odpowiedzieć:
„Aż wstyd się przyznać, ale w niby-związku tkwię już 8 lat. Nie potrafię tego przerwać.
Mój problem polega na tym, że człowiek, z którym „jestem” jest alkoholikiem i mieszka u mnie. Kilka, może kilkanaście razy pakowałam mu rzeczy, próbowałam z nim zerwać, ale on nic z tego sobie nie robi. Wzywałam nawet policję, gdy nie wpuściłam go do domu i wybił szybę.
I nic. On uważa, że jestem jego własnością i robi co chce. Grozi mi, że mnie zabije, spali dom itp., jeśli dowie się, że się z kimś innym spotykam. Jestem zrozpaczona, nie wiem, co robić. Proszę podsuńcie mi jakieś rozwiązanie. Sandra”

Droga Sandro (i inne Panie w podobnej sytuacji)!
Miej świadomość, że to, co robi Twój mężczyzna, to przemoc psychiczna. Stosowanie gróźb to przestępstwo, karane przez prawo! Prawdopodobnie, skoro on robi co chce, wbrew Tobie, doświadczasz także innych form przemocy z jego strony.

Zrozum, że nikt nie powinien nikogo tak traktować!
Nie musisz i nie powinnaś się na to godzić!

Przemocy wobec Ciebie nie zastopujesz będąc osobą uległą, potulną i bierną.
Nie reagując, nie wyrażając sprzeciwu słowem i konkretnym postępowaniem, dajesz przyzwolenie partnerowi na dalsze traktowanie Ciebie w ten poniżający sposób. Utrwalasz jego przekonanie, że stosowanie przemocy jest czymś w porządku. Pokazujesz, że to dobra metoda na Ciebie, że partner może Cię skutecznie podporządkować i kontrolować, kiedy tak właśnie działa.

Nie jest też wskazane reagowanie agresywne, odpowiadanie „pięknym za nadobne” – w ten sposób napędza się tylko spirala agresji, co może być naprawdę niebezpieczne dla obydwu stron (w ekstremalnych sytuacjach może dojść do zabójstwa).

Najlepszą wydaje się postawa asertywna, w której wyraża się pełny szacunek i życzliwość zarówno do samej siebie jak i tej drugiej strony. Przyjmując ją, potrafisz stanowczo, ale uprzejmie mówić innym o tym, jak chcesz być traktowana, a na co nie będziesz się godzić.
Dobrą wiadomością dla Ciebie niech będzie to, że takiej postawy można się nauczyć, w każdym momencie życia!

Joanna Stelmach