Wielu osobom otwarte okazywanie uczuć i emocji, wzruszenia i łez wydaje się być oznaką słabości, przewrażliwienia, nadmiernej uczuciowości. Bywa, że nazywają to histerią czy nadmierną egzaltacją. Uważają, że lepiej do wszystkiego podchodzić „na chłodno”, racjonalnie, nie odsłaniając siebie za bardzo.

Zwykle tacy ludzie nie pozwalają sobie odczuwać tego, co faktycznie czują, być takimi, jakimi naprawdę są. I tak jak tracą kontakt ze sobą, tak też jednocześnie oddalają się od ludzi.

Pamiętasz takie komunikaty: „bądź silna”, „weź się w garść”, „nie marudź”, „nie użalaj się nad sobą”, „nie płacz”, „prawdziwy mężczyzna nie płacze”, „nie smuć się”, „uśmiechnij się”?
Słyszymy je w domu, w szkole, w pracy, w telewizji. Wszędzie!
Nic dziwnego, że Ty i wiele znanych Ci osób nauczyło się wstydzić swojej wrażliwości i ukrywać swoje prawdziwe uczucia. Udajesz, że jesteś „twarda” i nic nie jest w stanie Cię zranić czy przygnębić.

Jednak przywdziewanie maski twardziela, silnego, obojętnego albo też wiecznie uśmiechniętego człowieka, nie służy Ci!
Paradoksalnie, to, że to robisz, jest właśnie oznaką Twojego silnego lęku przed zranieniem i podatnością na nie. Przeczuwasz swoją słabość, obawiasz się przed podjąć ryzyko i odważnie ujawnić innym swoje wrażliwe wnętrze.
Oddala Cię to od swojej prawdy i utrudnia nawiązywanie bliskich więzi z innymi!

Joanna Stelmach