W wywiadzie mówimy o związkach szczęśliwych i nieszczęśliwych, o gotowości na miłość, o wzorcach przyciągania i zachowywania się w związkach, o pielęgnowaniu związku, o problemach par i zdrowym komunikowaniu się, oraz o miłości w erze Internetu.

Z okazji nadchodzących Walentynek, Maciej Ostrowski – redaktor miesięcznika „Informator Pomorza”, przeprowadził z nami wywiad na temat miłości i związków (5.02.2018).

Joanna i Tomasz - autorzy strony PieknaMilosc.pl

Nie da się pielęgnować związku nieświadomie, to wymaga pracy, zaangażowania, trzeba się tym zainteresować, zadbać o swoją atrakcyjność wobec partnera, zaproponować jakieś ciekawe rozwiązania, żebyśmy się rozwijali razem.

O związkach szczęśliwych i nieszczęśliwych

Redaktor: Mówi się powszechnie, że związki, które są szczęśliwe, są do siebie bardzo podobne. Natomiast te, które są nieszczęśliwe, są od siebie bardzo różne, to znaczy każdy jest nieszczęśliwy na swój sposób. Co Państwo na to?

Joanna, PieknaMilosc.pl: Ciekawe to podejście, pierwsze słyszę. Moim zdaniem związki nieszczęśliwe też są do siebie podobne. To, co jest obecne w związkach szczęśliwych, nie jest obecne w związkach nieszczęśliwych. I na odwrót. Na przykład w związkach szczęśliwych jest dbanie o więź, poświęcanie sobie czasu i uwagi, a w związkach nieszczęśliwych tego nie ma. Gdyby odnieść się do podobieństwa między partnerami bardzo pomaga podobieństwo usposobień, podobieństwo osobowości, wartości, celów życiowych – to wtedy zdecydowanie mamy mniej konfliktów w relacji. W związkach nieszczęśliwych, niekoniecznie chodzi o brak podobieństw, ale dużo innych rzeczy – na przykład nie okazywanie szacunku czy wadliwą komunikację. Są takie związki, gdzie nie ma zbyt wielu podobieństw, ale jeżeli jest wzajemna akceptacja, szacunek, dawanie sobie wolności, to te związki także mogą być szczęśliwe. Oczywiście sprzyja to, jeżeli mamy dużo wspólnego ze sobą.

Tomasz, PieknaMilosc.pl: Szczególnie podobieństwo nie jest takie ważne na początku znajomości, bo czasami nas przyciąga do siebie wręcz różnica, czyli na przykład komuś, kto sam jest troszeczkę leniwy, spodoba się osoba, która go wyciąga w góry, uprawiają razem sport i tak dalej. I to jest różnica, ale bardzo przyciągająca. Jednak później w trakcie trwania stałego związku, po kilku latach, pewne podobieństwo stylu życia, zainteresowań, opinii, postaw jest bardzo ważne.

O gotowości na miłość

R: Przejdźmy może teraz bezpośrednio do miłości – zbliżają się Walentynki, w naszej kulturze dominuje taki obraz miłości – amore, czyli takie ukłucie strzały Amora i miłość od pierwszego wejrzenia. Jak to jest, czy rzeczywiście z psychologicznego punktu widzenia, jest to możliwe? Ile razy człowiek w ciągu życia może się zakochać? Czy prawdą jest to, co pisał Fromm, że zakochani jesteśmy, kiedy sobie na to pozwalamy i kiedy mamy odpowiedni stosunek do świata? Czy po prostu każdy może się zakochać?

J: Na pewno trzeba mieć w sobie gotowość na miłość, żeby móc się naprawdę zakochać i oddać temu uczuciu. Gotowość na miłość to między innymi wiedza jak tworzyć udane relacje, uzdrowienie emocjonalnych ran z przeszłości, czy posiadanie pozytywnej samooceny i nastawienia do życia. Wiec zgodziłbym się z Frommem. Ale nawet nieprzygotowane na miłość osoby mogą się zakochać i to wiele razy – ale ta miłość będzie innej jakości.

T: Tutaj jest taki jeden ciekawy aspekt, że oczywiście możemy się zakochać kilka razy w życiu, ale jak to się ma do stałego związku? No więc to jest nasz wybór, jeżeli żyjemy w związku to powinniśmy się postarać, żeby ten związek był szczęśliwy – uważam, że każdego dnia powinniśmy się starać pielęgnować związek, aby był on dla nas atrakcyjny i aby nie było w nim nudy. Jeżeli jest ktoś w związku, a zakochuje się ciągle w kimś innym, no to takie związki nie przynoszą satysfakcji.

J: Poza tym zakochanie się to coś innego niż głęboka, dojrzała miłość, bo w zakochaniu się mogą brać duży udział wzorce, które są często nieświadome, a taka głęboka miłość to jest wybór, to jest decyzja, że chcę się zaangażować w relację z tą osobą. Wzorce też mogą na nas wpływać, ale jest to bardziej świadoma decyzja.

* * *

Czym jest Miłość - poradnik

Zapisz się na bezpłatny Biuletyn i odbierz poradnik „Czym jest miłość” :)

* * *

O wzorcach miłości i związków

R: Możemy rozwinąć ten temat, o co chodzi dokładnie?

T: Według nas każdy ma jakiś wzorzec związków i miłości. To się różnie nazywa, bo niektórzy w literaturze mówią o mapie miłosnej, o obrazie, o kodzie emocjonalnym – w psychologii częściej mówimy „wzorzec” czy „schemat”. Wzorzec miłości, to jest taki sposób patrzenia na świat, na związki miłosne, którego się nauczyliśmy kiedyś, do którego nawykliśmy i który teraz stosujemy. Bardzo często jest on nieświadomy, składa się z różnych nawyków, przyzwyczajeń, przekonań o związkach, o miłości i to wpływa między innymi na wybór partnera i na to jak się zachowujemy w związku.

J: Na powstanie wzorców wielki wpływ ma nasz dom rodzinny, czyli to co zaobserwowaliśmy między rodzicami, jak oni się do siebie odnoszą, jak oni sobie okazują miłość…

T: Taka emocjonalna atmosfera domu rodzinnego.

J: Tak, a także to, jak się odnosili do nas, czyli nasze relacje z nimi. I to, co bezpośrednio od nich usłyszeliśmy o związkach, ich przekonaniach o miłości. Bardzo ważne są też pierwsze relacje miłosne, kulturowe przekazy – co jest piękne, co jest pożądane, na czym polega miłość, jaka powinna być rola kobiety i mężczyzny w związkach i to wszystko się w nas formułuje w taki wzorzec, indywidualny dla każdego.

R: Czyli innymi słowy, mamy podświadomie zakodowane, że związki powinny służyć budowaniu stabilnej, stałej rodziny, więc szukamy kogoś o cechach odpowiednich, na przykład kogoś stabilnego emocjonalnie.

T: Ja myślę, że to nie jest takie proste, bo każdy musiałby sobie sam sprawdzić, jaki ma ten wzorzec. Większość ludzi o tym mówi, deklaruje to, że chce stworzyć szczęśliwy i trwały związek. Ale jak ma się ta deklaracja do tego, jak się w rzeczywistości zachowujemy w związkach? To jak zachowujemy się w związkach i to kogo wcześniej do siebie przyciągamy, to jest ten nasz wzorzec, a on potrafi być bardzo zróżnicowany.

J: Czyli rzeczywistość może się różnić od deklaracji, tak można to podsumować. Można pragnąć być z osobą powiedzmy dojrzałą, która się mną zaopiekuje, a przyciągam kogoś, kim się trzeba opiekować. Albo chcieć być z osobą wolną od nałogów a wybierać na partnerów osoby uzależnione. Różnie to może być, nie zawsze to, co mówimy, że chcemy, zgadza się później z rzeczywistością.

O dbaniu o związek miłosny

R: Z tego co Państwo mówią, to bardziej miłość panuje nad nami niż my nad miłością.

J: To zależy od naszej świadomości. Można naprawdę do wszystkiego podchodzić świadomie, jeżeli nie ulegamy presji z różnej strony, presji wewnętrznej, że już muszę założyć rodzinę, mieć dzieci, albo presji zewnętrznej, że już czas. Wtedy mamy więcej możliwości zastanowienia się nad sobą i pracy nad sobą. My też pracowaliśmy nad sobą, zanim stworzyliśmy nasz związek i pracujemy jeszcze w trakcie i jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów. I podobnie jest w innych, udanych relacjach. A więc im bardziej świadomie podchodzimy do miłości, tym bardziej nad nią panujemy.

T: My na naszej stronie mamy taką kategorię jak pielęgnacja związku, w której zachęcamy do różnych świadomie wykonywanych działań na rzecz miłości. Nie da się pielęgnować związku nieświadomie, to wymaga pracy, zaangażowania, trzeba się tym zainteresować, zadbać o swoją atrakcyjność wobec partnera, zaproponować jakieś ciekawe rozwiązania, żebyśmy się rozwijali razem – my i związek. Słowa „miłość nad nami panuje”, moglibyśmy odnieść do sfery romantycznych początków, czy fazy wcześniejszej zakochania się i rzeczywiście istnieją takie mocne mechanizmy, które powodują takie zaczarowanie. Potem może się zdarzyć tak, że partnerzy mówią, że jakoś to będzie – wtedy ich związek, ich miłość rozwija się nieświadomie, na zasadzie prób i błędów, próbują coś z tym zrobić, poradzić sobie z różnymi sytuacjami i w ten sposób kreują swoją rzeczywistość związkową. Natomiast kiedy świadomie pracujemy nad związkiem, to już my nadajemy kierunek i cel, jaki ma para i to jest fajne. Myślę, że to jest bardzo atrakcyjne i podnosi znacznie satysfakcję ze związku małżeńskiego.

O problemach par

R: Prowadzą Państwo terapię związków. Z jakimi problemami ludzie najczęściej przychodzą? Czyli innymi słowy: jaki można z tych spraw stworzyć portret miłosny naszych rodaków?

T: Wie Pan co, to jest bardzo ciężko. Ja bym był daleki od stworzenia portretu miłosnego Polaków, na podstawie tego, z czym pary przychodzą do psychologa. Jest to specyficzna grupa, to są osoby, które sobie same nie poradziły z rozwiązywaniem problemów jako para. Do nas trafiają już osoby z poważnymi problemami i to pewnie jest inna grupa niż ta, która sobie daje radę na co dzień i ta, w której ludzie są ze sobą szczęśliwi. My możemy z naszej strony, z perspektywy gabinetu, powiedzieć, że najczęstszymi problemami, z jakimi przychodzą do nas pary są zdrady, zawiedzione w jakiś sposób zaufanie albo chęć rozstania ze strony jednego z partnerów, kłótnie, zazdrość.

J: Bardzo często takim wręcz obowiązkowym elementem pracy jest uczenie się właściwego komunikowania, u wielu par jest to bardzo zaburzone. Pary nie potrafią ze sobą rozmawiać w taki sposób, żeby dochodzić do rozwiązań ich problemów drogą pokojową.

O umiejętności komunikacji w związku

R: Jak wyglądałby taki podręcznik komunikacji? O czym należałoby wspomnieć? Oczywiście szacunek jest podstawą, natomiast o czym należy pamiętać komunikując się z partnerką, z partnerem?

J: Na pewno taką bazą jest to, że szanujemy naszą odmienność, prawo do własnego punktu widzenia, do różnych potrzeb i pragnień. Nie jest tak, że jedno góruje nad drugim, uważa się za ważniejsze, lepsze, mądrzejsze – tylko po prostu jest tam ten szacunek i partnerstwo.

T: Takim pierwszym punktem jest słuchanie i rozumienie, bo często jest tak, że partnerzy się już nawzajem nie słuchają, przynajmniej jeżeli chodzi o nasze doświadczenie w pracy w gabinecie. Słuchanie dotyczy tego, że ja jestem otwarty na to, co partner mówi, przyjmuję to co mówi i chcę to zrozumieć, a nie od razu tworzę w głowie ripostę. Jestem uważny na to, co partner do mnie mówi i potem staram się powtórzyć własnymi słowami to, co usłyszałem.

J: Bardzo często pary w naszym gabinecie po prostu wchodzą sobie w słowa, ledwo jedno zaczyna mówić, już mu drugie przerywa – a to jest jedna z bardzo ważnych umiejętności – danie przestrzeni sobie wzajemnie na wypowiedź i takie prawdziwe wysłuchanie. Oczywiście ważne jest też to, w jaki sposób mówimy – żeby nie używać obraźliwych komunikatów, wyzwisk. Często stosujemy komunikaty typu „ty”, czyli jest to taki rodzaj krytyki, która jest raniąca, odczuwana jako taki niesprawiedliwy atak i dlatego bardzo często podczas terapii uczymy komunikatów typu „ja”.

R: Jak wygląda taki komunikat?

J: Tutaj nie oceniamy partnera, tylko odsłaniamy siebie – mówimy o tym jak się czujemy, co myślimy, jak się zachowujemy, kiedy on zachowuje się w pewien sposób. Komunikat typu „ty” polega na tym, że oceniamy drugą osobę, np. „jesteś nieodpowiedzialny”, „zawsze bałaganisz”. W komunikacie typu „ja” zastępujemy osąd opisem zachowań drugiej osoby – i opisujemy nasze reakcje na to zachowanie „złości mnie, gdy rozrzucasz swoje rzeczy po pokoju i ich potem nie sprzątasz”.

T: Opisujemy jak się czujemy, jakie emocje budzi w nas zachowanie partnera…

J: I oczywiście prosimy o zmianę tych przykrych dla nas zachowań, a nie wymuszamy jej, nie grozimy, nie stosujemy szantażu czy manipulacji. Czyli podsumowując, komunikat typu „ja” składa się z opisu zachowań partnera, opisu własnych emocjonalnych reakcji na te zachowania, i dołączamy do tego prośbę o taką zmianę, na jakiej nam zależy.

O miłości w erze Internetu

R: Rozumiem. Jeszcze ostatnie moje pytanie, o miłość i relacje w dobie cyfryzacji, w dobie tempa naszego życia, jak Państwo sądzą, czy jest trochę tak, że my mówimy coraz więcej o miłości, a coraz mniej jej doznajemy? Jest coraz mniej miejsca na powolne budowanie odpowiedzialnych relacji, a coraz więcej miejsca na amore, czyli efektowność.

J: Moim zdaniem to jest właśnie związane z tym świadomym podejściem o którym wcześniej mówiliśmy. Może go nie być zbyt wiele u młodego pokolenia, gdzie obserwuje się taką tendencję, że teraz mamy kontakty z ludźmi przez media społecznościowe, Internet, komórkę, a rzadziej te rzeczywiste i to może upośledzać naszą umiejętność bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, tworzenia z nim bliskiej więzi. Szczególnie młodsze pokolenie może mieć takie przekonanie, że łatwo jest o nowego partnera, wystarczy, że się zarejestruję gdzieś na jakimś portalu i mogę przebierać. To sprzyja temu, że zaangażowanie może być mniejsze i chęć pracy nad związkiem, ta świadoma chęć pracy nad związkiem, jest mniejsza. Kiedy pojawiają się trudności to szybko rezygnujemy, szukamy kolejnej miłości.

T: Ale tego nie wiemy statystycznie, to mówimy tylko z naszego punktu widzenia, z własnych obserwacji. Jak jest w rzeczywistości to tego nie wiemy. Ja nie znam takich badań na ten temat. Jestem przekonany, że kiedy osoby już tworzą stały związek i mają wspólne gospodarstwo domowe to wtedy mają taką bardzo przyspieszoną szkołę uczenia się, jak postępować w związku. Myślę, że powoli ta świadomość w społeczeństwie się buduje, że ludzie wiedzą, kiedy czegoś nie umieją albo potrzebują się dowiedzieć to się zwracają do specjalisty – i to jest dobra tendencja dzisiejszych czasów.

J: Szczęśliwie są też warsztaty i kursy.

R: Czyli zwracanie się do specjalisty nie jest już świadectwem klęski życiowej tylko czymś normalnym.

T: Nie, nie. Wydaje mi się, że to jest bardzo dobre takie „ABC bezpieczeństwa emocjonalnego” albo inaczej mówiąc „BHP związku” i warto raz na jakiś czas sobie przyjść do specjalisty, porozmawiać i omówić pewne rzeczy, z którymi wspólnie para sobie samodzielnie nie poradziła. Nie ma co czekać, aż nastąpi jakiś poważny kryzys, można to zrobić znacznie wcześniej.

R: Bardzo Państwu dziękuję, życzę miłej pracy.