Jeśli szukasz miłości poza sobą, nigdy nie poczujesz się zaspokojona. Będziesz jak wyschnięta studzienka, do której można wlewać hektolitry wody, a która wszystko wchłonie niczego nie zostawiając strudzonym wędrowcom. Będziesz oczekiwać ze strony ukochanych oznak i dowodów miłości, słów, zapewnień, starań, które i tak nie ukoją tej dziwnej pustki w Twoim wnętrzu, tęsknoty za wypełnieniem…
… ale czym?
Przez kogo?
Jak?
Nie poczujesz miłości płynącej z zewnątrz, od strony innych osób, póki sama siebie nie pokochasz. Nie uwierzysz w miłość faceta, jeśli sama nie kierujesz w swoją stronę ciepłych uczuć. Póki tego nie zrobisz, będziesz doszukiwała się podwójnego dna w jego słowach, węszyła oszustwo lub manipulację. Każesz mu udowadniać miłość do Ciebie, spełniać Twoje liczne wymagania…, ponieważ gdyby Cię naprawdę kochał, zrobiłby to i tamto…
Bywa, że wreszcie udaje Ci się uwierzyć mu, że Cię kocha – ale wtedy obezwładnia Cię lęk przed utratą jego miłości, i zaczynasz zabiegać o niego z desperacją, która zmniejsza jego szacunek dla Ciebie.
Bywa, że wciąż będzie Ci za mało przejawów „miłości”… aż w końcu Twoje ciągłe niezadowolenie i zwątpienie negatywnie odbija się na Waszym związku.
Czasem wręcz go dobija.
Joanna