Zachęcona przez długi weekend i Dzień Matki, postanowiłam zrobić sobie urlop i pojechać w rodzinne strony, na Górny Śląsk. Mąż został w domu.

żółto-pomarańczowa róża
Oboje cieszyliśmy się na ten czas krótkotrwałej rozłąki. Nasza Wielka Miłość nigdy jeszcze na tym nie ucierpiała, wręcz przeciwnie, zawsze bardzo korzystaliśmy z tych rozstań. Tak było i tym razem. Każdy zajął się sobą, tylko swoimi sprawami. Ja spędziłam cudowny czas z rodziną i przyjaciółkami ze szkolnych lat. Tomek spotykał się z ludźmi, popracował i poodpoczywał w swoim rytmie, jadł co chciał, bałaganił i sprzątał kiedy chciał, obejrzał tyle filmów i przespał tyle godzin, ile tylko pragnął.

Jak wspaniale odpocząć od siebie, nie zajmować się związkiem i ukochaną osobą, ale właśnie sobą i tym, na co JA MAM OCHOTĘ – a nie MY.

Parę takich dni sprawia, że zaczynamy tęsknić do siebie. Będąc poza domem – w innych miejscach, z innymi ludźmi, mamy szansę przyjrzeć się jak myślą i czują, w jakich warunkach i relacjach żyją inni ludzie. To sprawia, że i naszą sytuację, nasz związek widzimy niejako „z zewnątrz”, z boku, a nie „od środka”, jak to jest na co dzień. Łatwiej dostrzec wtedy specyfikę naszego związku, jego rysy szczególne – to, co uważamy za silne strony naszej relacji i to, nad czym warto jeszcze popracować. Potem przychodzi głębokie uczucie wdzięczności – że odnaleźliśmy siebie, że tak do siebie pasujemy, że stworzyliśmy taki wspaniały dom, do którego z radością się wraca!

Odpoczynek od siebie przyniósł nam, jak zawsze, miłe odświeżenie uczuć, ponowne wyraźne i mocne poczucie, jak jesteśmy sobie bliscy i drodzy, możliwość ponownego przeżycia namiętności rozbudzonej tęsknotą i docenieniem naszego związku.

A jak wyglądają Twoje rozłąki z partnerem?

Joanna