Dzień Wszystkich Świętych jest momentem w którym pytamy siebie o sens życia, znaczenie śmierci. Powracamy myślami do tych, którzy odeszli. Myślimy o tych, którzy odejdą. Ale też zastanawiamy się nad swoją śmiercią. Kiedy przyjdzie? W jaki sposób umrę? Co jeszcze zdążę zrobić? Co po mnie zostanie? Czy w ogóle coś zostanie…?!
„Istnieje takie indiańskie powiedzenie: „Dzisiaj jest dobry dzień, by umrzeć, ponieważ zawarte jest w nim całe moje życie”. Powiedzenie to odwołuje się do możliwości, jakie wyłaniają się z dokonania przeglądu życia i dokończenia tego, co pozostawało niedomknięte. Opisuje życie, w którym jest miejsce nawet na śmierć. Mam tu na myśli pełnię śmierci, która następuje po pełni życia. Życia uchwyconego i przeżywanego w teraźniejszości, życia pełną piersią, które zna moc myśli w stwarzaniu świata, przeżywanego w całej swojej pełni i pustce.
Im bardziej jesteśmy uważni, tym mniej niezałatwionych spraw przytoczy nas na łożu śmierci. Kiedy żyjemy pełnią życia, a nie tylko myślimy o życiu, realizujemy wszystkie cele. Gdybyśmy więc mieli umrzeć dzisiaj, bylibyśmy zadowoleni, że nasza śmierć zyskała pełnię. Kiedy wszystko zostało doprowadzone do końca, a serce zwraca się ku sobie, jest to dobry dzień, by umrzeć.”
… Chciałbym umieć sobie powiedzieć „dzisiaj jest dobry dzień, by umrzeć”.
Tomasz