„Jak dbać z miłością o duszę?” to ostatni z cyklu artykułów poświęconych dbaniu o siebie z miłością.
W artykule „Jak dbać z miłością o ciało?” podpowiedziałam Ci, jak na co dzień okazywać życzliwość i czułość (czyli przejawy miłości) swemu ciału. W dwuczęściowym artykule „Jak dbać z miłością o swój umysł i psychikę?” przedstawiłam Ci sposoby czułego troszczenia się o jakość własnych myśli i uczuć.

Joanna - dbanie o duszę

Możesz nauczyć się dbać o swoją duszę z miłością; Joanna

​Teraz nadszedł czas na dbanie z miłością o duszę (lub ducha) – często najbardziej zaniedbany obszar. Sporo moich Klientów ma bardzo niewiele, lub nie ma wręcz żadnych pomysłów na to, co mogliby robić na rzecz tej niematerialnej i ulotnej, ale jakże ważnej części naszej istoty!

Możesz nauczyć się dbać o swoją duszę z miłością,
tak, by czuć z nią prawdziwą, głęboką więź
i ze wszystkim, co jest jej bliskie –
z Bogiem, Kosmosem, naturą i innymi ludźmi – całym życiem!

Przedstawię Ci propozycje bliskie mojemu sercu. Może któraś z nich Ci się spodoba i zechcesz wprowadzić ją do swojego życia. Oczywiście, z żadną z moich propozycji czy definicji nie musisz się zgadzać. W końcu są to kwestie niezbadane przez naukę, niedoświadczone zmysłami, niepoznane racjonalnym umysłem. Nie wiemy, jak jest naprawdę. Możemy tylko wierzyć lub nie w liczne duchowe przekazy – jasnowidzów, proroków, świętych pism. Nie ma niezbitych dowodów ani na istnienie duszy czy Boga ani na ich nieistnienie. Z tego powodu, nawet gdy zarzekamy się, że w nic „nie wierzymy” to i tak w coś „wierzymy”. Póki bowiem sami nie doświadczymy w momencie „śmierci”, co „tam” jest i jak „tam” jest, nie mamy żadnej pewności, czym jest wymiar duchowy i na jakich zasadach on funkcjonuje. Na pewno jednak to, w co wierzysz, w ogromnym stopniu kształtuje Twoje podejście do siebie, do innych istot i do wszystkiego, co Ciebie spotyka, a więc realnie i zdecydowanie  wpływa na jakość Twojego życia!

Jest wiele definicji duszy. Niektórzy utożsamiają ją z umysłem, inni twierdzą, że jest to czysty byt, świetlista świadomość – sedno ludzkiej istoty. W tym artykule przyjmuję, że dusza jest tym, co jest w nas wieczne, co nigdy nie umiera i co jest zawsze w bezpośredniej łączności z Bogiem, jest Jego częścią. To coś, co opuszcza ciało w momencie jego śmierci – i istnieje dalej, w niefizycznej postaci.
To za sprawą duszy możemy uznać siebie i innych ludzi za istoty boskie, dobre z natury, pełne miłości – i godne najwyższego szacunku, bez względu na pozycję, stan posiadania, ilość doświadczonych sukcesów i porażek czy wygląd ciała. Często w literaturze na ten temat spotyka się porównanie – tak jak kropelki wody tworzą wielki ocean, tak wszystkie dusze składają się na jeden byt – Boga – jednoczącego wszystko ducha.

 

Dbasz z miłością o duszę czy ją zaniedbujesz?

Trudno dbać o swoją duszę, kiedy w ogóle nie uznaje się jej istnienia. Kiedy uważasz za rzeczywiste tylko to, co dla Ciebie widzialne i namacalne, a resztę kategorycznie negujesz. Może nawet patrzysz z wyższością i politowaniem na tych, którzy wierzą w to, co naukowo potwierdzić się nie da?

Nie dbasz o swoją duszę, kiedy nie dostrzegasz głębszego znaczenia Twoich doświadczeń – uważasz, że Twoje życie to ciąg przypadkowych zdarzeń, na które nie masz większego wpływu. Gdy nie widzisz sensu własnej egzystencji, lub znajdujesz go jedynie w gromadzeniu dóbr materialnych. Kiedy żyjesz z dnia na dzień w wielkim pędzie, nie pozwalając sobie przystanąć i po prostu BYĆ.

Zaniedbujesz duszę, kiedy widzisz siebie jako istotę oderwaną od Boga, innych ludzi i od wszystkiego, co Ciebie otacza – odrębną i samotną w tym „strasznym świecie”.

Poznać, że daleko Ci do duszy, kiedy nie cieszysz się faktem swojego istnienia, czujesz w sobie duchową pustkę, lękasz się śmierci i wielu sytuacji codziennego życia.

 

Jak dbać z miłością o duszę?

Oto, co możesz zrobić:

1) Dopuść możliwość, że istniejesz nie tylko w wymiarze fizycznym, ale także (a może przede wszystkim?) duchowym.

Możesz pójść dalej – pielęgnuj świadomość, że Ty – to nie ciało, które kiedyś zestarzeje się, umrze i przejdzie do nicości, ale wieczna dusza, której nic nie może się stać. Jeśli jesteś w stanie uznać, że śmierć tak naprawdę nie istnieje, nie jest końcem naszego istnienia – zniknie wiele Twoich lęków!

„Jesteśmy duszą. Natura duszy jest opisana w Upaniszadach jako "sat-chit-ananda".
Sat oznacza wieczność, chit oznacza czystą świadomość a ananda oznacza błogostan.
Jeżeli identyfikujemy się z duszą jesteśmy stale szczęśliwi.
Jeżeli wierzymy w Boga i ufamy Bogu, który jest wszędzie w każdym momencie,
wtedy nie ma miejsca na strach.”

Paramahamsa Prajnanananda

 

2) Znajdź własny, odpowiadający Ci, pozytywny duchowy światopogląd,

który pomoże Ci określić, jaki jest głębszy sens ludzkiego życia i śmierci, jaka jest natura człowieka, co jest ważne dla jego rozwoju i spełnienia, itp. Wcale nie musisz trzymać się sztywno przekazów jednej wybranej religii, szczególnie takiej, która deprecjonuje wszystkie inne. Ponieważ nigdy nie możesz mieć pewności, że to, co zostało Ci przekazane jako jedyna prawda, rzeczywiście nią jest, miej otwarty umysł i samodzielnie dochodź do swojej prawdy. Możesz np. czytać inspirujące, duchowe pisma różnych religii, snuć refleksje na ich temat, podróżować w różne święte miejsca i odkrywać, co najbardziej do Ciebie przemawia. Moim zdaniem, warto przyjąć taki pogląd, który przynosi Ci najwięcej spokoju i radości!

 

3) Nawiąż i pielęgnuj więź ze swoją duszą.

Poświęć temu swój czas i uwagę. Wyznacz na to codziennie choćby 10 – 15 minut. W samotności i ciszy zwróć się do wewnątrz. Nie – na zewnątrz, tak jak jest zawsze. Odsuń na tę chwilę wszystkie codzienne sprawy, obowiązki, zmartwienia i skieruj swoją uwagę do wnętrza siebie. Odnajdź kontakt z własną duszą. Wsłuchaj się w jej głos – to Twój głos wewnętrzny! To Twoja mądrość, którą zawsze w sobie nosisz, a która tylko czeka, aby na nią zwrócić uwagę i jej zaufać. Gdyby założyć, że dusza wie wszystko (bo z racji swojej boskiej natury ma stały kontakt ze wszystkimi danymi) to jej podpowiedzi są najbardziej trafne!
 A więc staraj się usłyszeć, co Twoja dusza ma Ci do powiedzenia i reaguj na to. Niektórzy autorzy piszą o znaczeniu intuicji, inni, że ważne jest słuchanie uczuć, które są mową duszy i wskazują na naszą autentyczną reakcję na coś lub na kogoś. Wypróbuj, co najbardziej sprawdza się w Twoim przypadku. I jak najczęściej z tego korzystaj!  Bliski kontakt z duszą – czyli z samym sobą, na tym bardzo głębokim, duchowym poziomie – może przynieść Ci  wiele spokoju, mądrości i radości!

 

4) Pielęgnuj więź z Siłą Wyższą, jakkolwiek Ją pojmujesz.

Staraj się jedynie rezygnować z wizji karzącego, niemiłościwego Boga, który byłby w stanie posłać swe dzieci na wieczne męki do piekła. Już lepiej wcale nie wierzyć w Jego istnienie, niż truchleć na myśl o czekającej Cię z Jego strony surowej karze po każdym popełnionym błędzie czy „grzechu”!
Jeśli jednak masz o Nim dobre zdanie, wierz w Niego i dbaj o Waszą wieź! Rozmawiaj z Nim, módl się i dziękuj Mu. Ufnie powierzaj się Jego opiece, często korzystaj z Jego pomocy. Staraj się pamiętać, że Bóg i miłość nigdy Cię nie opuszczają, że zawsze są z Tobą – nigdy nie jesteś sam(a)! Zarówno w pięknych jak i w trudnych chwilach swojego życia możesz kierować swoje myśli ku Bogu i uczynić z Niego swojego przyjaciela. Medytuj, jeśli Twoim pragnieniem jest odczuwanie z Nim jedności.
W wielu duchowych systemach ostatecznym etapem rozwoju człowieka jest urzeczywistnienie Boga w sobie (nazywane różnie: oświeceniem, nirwaną, zbawieniem) –  co wiąże się z zakończeniem postrzegania Boga i siebie jako odrębnych bytów i pełne doświadczenie ich jedności. Można więc rzec, że określenia „dbanie o więź z własną duszą”, i „dbanie o więź z Bogiem” są tożsame, oczywiście, gdy uznajemy, że dusza i Bóg są tym samym.
Jeśli interesuje Cię temat nawiązywania więzi z Bogiem, polecam serię artykułów „O więzi z Bogiem”.

 

5) Postrzegaj Boga, dobro, doskonałość we wszystkim, co istnieje i co się wydarza.

Także w tym, co wydaje się trudne, bolesne i niedoskonałe. Ten pozytywny światopogląd jest mi szczególnie bliski – uznawanie, że wszystko jest Bogiem i nie ma czegoś, co by Nim nie było. Wtedy nie ma czego się bać! Gdy przez ten pryzmat patrzysz na wydarzenia swojego życia, wszystkie stają się dla Ciebie doświadczeniami korzystnymi. Ponieważ, z góry uznając, że są nieprzypadkowe i doskonałe – potrzebne i sprzyjające rozwojowi – koncentrujesz się na wydobyciu z nich całego możliwego dobra i mądrości, co oczywiście, bardzo Ci sprzyja!
Być może dopuszczasz istnienie szatana – złej siły, która jest odpowiedzialna za niegodziwe ludzkie występki. Jednak im mniej uznajesz jego ingerencję w Twoje życie, tym większa Twoja odpowiedzialność za własne czyny i mniejszy lęk!
W przeciwieństwie do wiary w szatana, intencjonalne zło, które ciągle może gdzieś na Ciebie czyhać, jakże miło jest wierzyć w słowa i zgodnie z nimi postrzegać to, co się w życiu wydarza:

„Każda sytuacja to cud, każdy człowiek to Anioł na naszej drodze”

Neale Daniel Walsch

Joanna Stelmach

> część 2 (i ostatnia)

 

*   *   *

Mam trochę inne zdanie niż Joanna na temat duchowości. Według mnie, aby mówić o swoim życiu duchowym, nie trzeba wcale mówić o duszy, nieśmiertelności, czy Bogu. Życie duchowe dla mnie wiąże się z własną filozofią życia, z wglądem we własną osobę, gdzie jest przestrzeń na takie słowa, idee czy stany jak: inspiracja, idea, harmonia, pokój, tolerancja, szacunek, empatia, miłość bezwarunkowa. To także poszukiwanie sensu życia, np. w religii, medytacji, modlitwie, także podróżując.

Różnimy się także w określeniu roli przypadku / przeznaczenia w życiu – a może patrzymy na to inaczej? Moim zdaniem na moje przeżycia, doświadczenia składają się przypadkowe sytuacje, ale część z nich potrafiłem wykorzystać dla swojego rozwoju osobistego, czy zawodowego. Więc pojawiło się odpowiednie miejsce i czas a ja wykorzystałem możliwości, bądź ich nie wykorzystałem. Jak już pojawia się sposobność do zrobienia jakiejś rzeczy to ja decyduję (świadomie lub nieświadomie) co z tym zrobię, jak wykorzystam lub, że tego nie wykorzystam.

Zgadzam się z Joanną, że warto ująć ster własnego życia we własne ręce. Nie zrzucać wszystkiego na przeznaczenie (co niby wie lepiej), czy na ślepy los (chaos), lub na siły wyższe. Lepiej samemu wyciągać wnioski z przeszłych doświadczeń, wykorzystać każdą okazję do wzrostu, nawet traumatyczną. Po prostu uczyć się jak najwięcej o sobie i świecie. Działać na rzecz dobra innych istot.

Uważam, że można dbać o swoją duchowość nie wierząc w duszę :)

Jednak to też jest tylko mój pogląd. Każdy z nas ma swój – Asia trochę inny, ja inny. Ty także we własny sposób definiujesz duchowość.
I dobrze :)

Tomasz Kurzydłowski

> Zapraszam do drugiej części artykułu: Jak dbać z miłością od duszę? (2/2)