W pierwszej części pisałem, że będąc BIERNĄ, czekając w domu, sama ograniczasz możliwość spotkania swojego przyszłego partnera. Po prostu zawężasz krąg poszukiwań, zmniejszasz prawdopodobieństwo jego spotkania (chyba, że zamawiasz dużo pizzy, odbierasz dużo przesyłek kurierskich i pocztowych).
A przecież, jak już siedzisz w tym domu, to możesz zdobyć się na działanie i nawiązywać nowe znajomości poprzez Internet. Mój kolega, jest tego dobrym przykładem. Poszukiwał partnerki do stałego związku. Na co dzień był zajęty pracą, czasu na hobby (które jest dobrym sposobem na poznanie osoby o wspólnych zainteresowaniach) pozostawało niewiele, dlatego wykorzystał do działania Internet. Na serwisie randkowym, zapoznawał wiele pań, a z tymi, z którymi miał dobry kontakt, spotykał się w realu. Szukał, szukał, aż w końcu znalazł idealną dla siebie partnerkę! To było kilka lat temu a teraz są zgodnym małżeństwem! Aktywne działanie i wytrwałość sprawdziły się w jego przypadku.
cdn.
pozdrawiam,
Tomasz
P.S. A może znasz przykład internetowego romansu, który zakończył się małżeństwem? (czy konkubinatem – ach, co za określenie!). Opisz go w komentarzu, „ku pokrzepieniu serc” :)