Chcę Ci opowiedzieć o niesamowitej osobie. Ma na imię Danuta i kiedy przyszła do mojego gabinetu (w 2011 roku) miała 90 lat. Już na początku spotkania mnie zadziwiła. Uścisnęła mi rękę bardzo silnie. Rzadko w życiu zdarzało mi się doświadczyć tak energicznego i mocnego uścisku, a z reguły poznaję znacznie młodsze od niej osoby! Prawdę powiedziawszy, nie znam osobiście nikogo w jej wieku! Dodatkowo, powiedziała, że weszła do mnie na ósme piętro po schodach, bo nie przepada za windami, i nie była w ogóle zasapana!
Powodem jej przyjścia było to, że 2 miesiące wcześniej potrącił ją samochód, w wyniku czego doznała potłuczeń, miała uraz stawu skokowego (co sprawiło, że chodziła o lasce) i pogorszył jej się wzrok.
Oto co usłyszałam od pani Danusi:
Nigdy wcześniej nie potrzebowała laski, chodziła szybko – znajomi dziwili się, że tak biega. Sama się sobie dziwiła – że tak dobrze sobie radzi, że mieszka sama, że jest samowystarczalna.
Nie zaobserwowała żadnych zmian w samopoczuciu psychicznym po potrąceniu jej przez samochód, żadnych lęków, pogorszenia nastroju! Gdyby nie wskazówki firmy zajmującej się odszkodowaniami, nie miałaby potrzeby widzieć się ze mną!
Według niej to wszystko dlatego, że z natury jest optymistką. Uważa, że dzięki temu żyje – w ogóle się o siebie nie martwi. Tylko bardzo silne zagrożenie życia zmusza ją, by działać na rzecz swojego zdrowia. Nigdy nie przejmowała się swoim zdrowiem, choć była poważnie chora parę razy, nawet o krok od śmierci. Ale nie chciała wtedy umierać – według niej te jej nastawienie miało ogromny wpływ na jej los.
Nigdy się nie zastanawia jak się czuje, tylko nad tym, co ma do zrobienia. Zawsze tworzy sobie plany na cały tydzień i stara się je realizować.
Dużo chodzi, nawet teraz, gdy ma chorą, bolesną nogę, uważa, że leżenie jest dla niej niemożliwe. Dużo czyta, spotyka się z przyjaciółmi, którzy są dziećmi jej nieżyjących już rówieśników. Dużo się śmieje – tak też było podczas naszego spotkania – jej częsty śmiech czynił z niej uroczego kompana do rozmowy. Czułam że ma w sobie mnóstwo radości, młodego ducha, który kocha życie.
Lubi filozofię, nauki dalekiego wschodu, kupuje czasopismo Nieznany Świat.
Podczas rozmowy przytoczyła parę cytatów (nie pamiętam już kogo) – z pamięci! Np. że jeżeli kogoś jest w stanie złamać trudne przeżycie np. śmierć bliskiego, nie wart jest zwycięstwa (nagrody w przyszłości) i o tym, że trzeba się pozytywnie nastawić do życia i nie załamywać się w trudnych chwilach, bo to tylko szkodzi. Kilka razy powtarzała, że trzeba myśleć pozytywnie, bo się to opłaca, ponieważ nasze myśli realizują się w naszym życiu.
Stwierdziła, że u niej duchowość jest na pierwszym planie – co każdemu by polecała, ponieważ wszystko inne może zawieść, a to nie, o czym się wielokrotnie w życiu przekonała. Według niej jej optymizm życiowy jest bardzo związany z jej duchowością, wręcz uważa, że, najkrócej mówiąc, optymizm to wiara. Poza tym wynika z faktu, że nic złego nikomu nie zrobiła.
Mam nadzieję, że ta optymistyczna, inspirująca, pogodna osoba, o niezwykle sprawnym i żywym umyśle spodobała się Tobie tak samo jak mnie. Tak wiele możemy się od niej nauczyć!, np.:
-
woli i radości życia
-
częstego śmiechu
-
tego, jak ważne jest pozytywne nastawienie do życia i duchowość – a nie zamartwianie się
-
życie w taki sposób, by unikać krzywdzenia kogokolwiek (co sprzyja pogodzie ducha)
-
robienia planów tygodniowych i działanie, by je realizować
-
aktywny styl życia: ruch, przyjaźnie, rozwijanie zainteresowań, czytanie, utrzymywanie stale żywego, otwartego umysłu
Myślę, że można w tym odnaleźć receptę na długie i szczęśliwe życie!
Czego nam wszystkim serdecznie życzę!
A pani Danusi gorąco dziękuję za inspirację!
Joanna Stelmach
PS. Czy znasz podobnych optymistów? Jaką inspirację czerpiesz od nich?
Proszę, napisz w komentarzu!
Wspaniałe ! Właśnie tak wyobrażame sobie siebie w tym wieku i wierzę, że będę zyła długo, na razie nie mam się czym martwić, ale z doświadczenia wiem już, obserwując siebie, że faktycznie optymizm i wiara w to, że nie potrzebuje zamartwiac się na zapas i każdej drobnej dolegliwości utożsamiac z początkiem strasznej choroby. Po prostu wiem, że nie chcę chorować więc nie będę! Podobno byłam słabym chorowitym dzieckiem, jeszcze w szkole średniej często chorowałam, brałam antybiotyki kilka razy w roku – wtedy opiekowałą się mna mama, ale odkąd mieszkam sama, sama się obserwuję i poznaję, ani razu nie byłam u… Czytaj więcej »
kilkakrotnie zdarzyły mi się dolegliwości żołądkowe czy b.intensywne, trwające około 2 m-cy bóle kręgosłupa… w 1. myślałam, że to zatrucia, w 2. że nadwyręznię pracą fizyczną. NIE! czułąm , że to nie to, znam siebie, obserwuje a próby ulżenia nie działają, tym bardziej, że dolegliwości pojawiały się w najtrudniejszych dla mnie sytuacjach, teraz wiem , że mój organizm na codzien jest bardzo silny, ale reaguje na emocje, które róznie silnie odczuwam, stres, nerwy, cierpienie, nie radzenie sobie z róznymi sytuacjami osłabiają go i dają mi sygnał, że trzeba zwolnić, zając się tym. I to jest ta wiara ten optymizm i… Czytaj więcej »
Z jednej strony bardzo bardzo mi się podoba podejście do życia pani Danusi. Ale z drugiej coś mi tu zgrzyta. To znaczy dwie rzeczy. Jedna, bo nie do końca wiem, co autor miał na mysli pisząc: trzeba się pozytywnie nastawić do życia i nie załamywać się w trudnych chwilach, bo to tylko szkodziPoza tym nie podoba mi się stwierdzenie, że pani Danusia nigdy nie zastanawia się nad tym, jak się czuje. Wydaje mi się to trochę smutne. U mnie niektóre choroby udawało mi się wyleczyć właśnie dzięki temu, że zastanawiałam się nad tym, jak się czuję. Przeżywałam i leczyłam uczucia… Czytaj więcej »
Klaro, Zgadzam się z Tobą! Moim zdaniem też zawsze warto brać pod uwagę swoje uczucia i swoje fizyczne samopoczucie! Ale nie musimy się we wszystkim z kimkolwiek zgadzać. Jeśli coś Ci się podoba i inspiruje w podejściu pani Danusi – możesz to także zastosować. A gdy coś Ci nie odpowiada, gdy inny sposób myślenia czy funkcjonowania uważasz za właściwszy dla siebie – pozostań przy swoim! A'propos załamywania się w trudnych chwilach – to szkodzi, gdy np. użalamy się nad sobą, nie szukamy rozwiązań, nastawiamy się na tragiczne zakończenie itp. Prawdziwy optymista w takich momentach wierzy, że prędzej czy później znajdzie… Czytaj więcej »
Nalezy sie przejmowac swoim samopoczuciem ale gdy jestesmy optymistami latwiej przychodzi nam sie dzielic z innymi.I tak widzimy lepiej to co wydawalo sie czarne ale z drugiej strony jestesmy zaskoczeni do jakiego stopnia nie znalismy swego partnera ani przede wszytskim on nie znal nas.Bo jezeli ktos nam wiecznie zarzuca pesymizm moze to byc projekcja jego umyslu.Do malzenstwa trzeba dojrzec a wszystko ma swoj czas i miejsce w zyciu
Pani Joasiu bardzo spodobało mi się podejście do życia Pani Danusi. Takie teksty właśnie podnoszą mnie na duchu . Czasem mam wrażenie że urodziłam się z tendencją do zamartwiania się i praca nad sobą pomaga mi się nie martwić :) i przyszło mi teraz do głowy – w czasach koronawirusa ,że po co się tym przejmować ,co ma być to bedzie. Nawet gdyby się miało zachorować i umrzeć po co się skupiać na sobie i na smutnych rzeczach .Bóg lepiej wie co jest dla nas najlepsze !
Kasiu, cieszę się, niech Cię jak najbardziej podnosza na duchu, bo taki jest ich cel! :) Ja bardzo lubiłam kontakt z Panią Danusią, właśnie ze wzlędu na jej promienną osobowość. Nie tak dawno odeszła z tego świata i to też był dla niej powód do radości!