Nasza Czytelniczka w komentarzu do nagrania „Moim kompleksem jest wygląd fizyczny” napisała: „Myślę, że kompleksy fizyczne mają głębsze podłoże często z dzieciństwa. Ich filarem jest nadmierny krytyk wewnętrzny, który niesprawiedliwie wyolbrzymia i zwraca uwagę na te defekty, które nie zawsze defektami są.”
Tak, jeśli mamy kompleksy, to jesteśmy wobec siebie surowym krytykiem – ale skąd on się w nas wziął? Ktoś nas musiał tego nauczyć. Być naszym wzorem do naśladowania. Niestety, najczęściej i najwcześniej uczą nas tego najbliżsi nam ludzie, członkowie rodziny: rodzice, bacie, ciocie, wujkowie, rodzeństwo, kuzyni.
Czasem w bardzo dobrej wierze, martwiąc się o nas, pochylali się nad nami i mówili:
– biedactwo ty moje, ale z ciebie chucherko…
– jakie masz rzadziutkie włosy!
Krytykowali:
– jak ty wyglądasz, nie możesz się tak ludziom pokazać…
– jak ty chodzisz, niezdaro! Masz takie krzywe nogi!
Albo wypowiadali bezmyślnie w naszej obecności:
– ona w ogóle nie ma talii…
– jej siostra jest ładniejsza
Dodatkowo, bardzo często do tych krytycznych uwag na tematy naszego wyglądu, dokładali opinie o tym, jacy jesteśmy:
– jesteś beznadziejna
– głupek z ciebie
– z tobą to tylko problemy!
Gdy jesteśmy dziećmi traktujemy opinie dorosłych jak wyrocznię. Słuchamy, co o nas mówią i bierzemy to sobie do serca – „To pewnie prawda o mnie…” Zaczynamy sami tak o sobie myśleć. Ten sposób myślenia o sobie może nam potem towarzyszyć, jeśli nic z tym nie zrobimy, w całym dorosłym życiu.
Bardzo dobrze ilustruje wpływ doświadczeń dziecka na to, czego się uczy i jakim człowiekiem się staje, piękny wiersz Dorothy Nolte, który zmieściliśmy z okazji Dnia Dziecka.
Zachęcam do przestudiowania!
Im więcej krytycznych, dotkliwych uwag wypowiadały na nasz temat ważne dla nas osoby, tym większe jest prawdopodobieństwo, że cierpimy z powodu licznych kompleksów.
Oceniamy siebie na każdym kroku. Oceniamy surowo swój wygląd, wypowiedzi, zachowanie. Osądzamy swoje osiągnięcia i inteligencję… Krytykujemy też innych. I uważamy to za coś naturalnego. Nie zdajemy sobie sprawę, jak bardzo to nam szkodzi. Utrwala niską samoocenę, niszczy związki, zabija radość życia.
Zastanów się:
- Na co zwraca największą uwagę Twój wewnętrzny krytyk?
- Czy w słowach, jakimi siebie surowo potępiasz, rozpoznajesz głosy ważnych osób z dzieciństwa, np. rodziców?
Joanna Stelmach
o jak miło, zobaczyc swój komentarz na wstępie artykułu:) Oj tak krytyk wewnętrzny ma ogromną energię- pytanie jak ją wykorzystamy, czy na "tak", czy na "nie". Polecam pogadac z takim wewnetrznym głosem – wdac się w dyskusje i zaufac w niej swojemu własnemu rozpoznaniu siebie. Warto też byc uważnym w jakich okolicznościach ten głos się odzywa.