Co jest piękną miłością a co nią nie jest? Kto o tym decyduje, kto o tym wyrokuje? Co/kto daje nam prawo do wypowiadania się o tym?
"Od kilku dni zastanawiam się czy powinnam i czy mi wolno wypowiadać się o pięknej miłości. Gdyby zadano mi to pytanie dwa lata temu to miałabym cudowną odpowiedź, że miłość to cudowna rodzina mąż i dzieci. Troska o nich, dbanie, czuwanie, spełnianie się jako żona i matka aż przez 30 lat. To otaczający mnie ludzie, którym mogę pomagać i czuć się potrzebna dla nich wszystkich. To wiara w Boga.
Jednak dwa lata temu poznałam kogoś (…). Nie ukrywam miał i ma coś w sobie. Ani się spostrzegłam jak nasze zawodowe kontakty przerodziły się w bardziej prywatne. Dzięki Niemu zrozumiałam coś bardzo ważnego "że kochać to nie tylko dawać, ale też coś otrzymywać". Staramy się sobie pomagać i wzajemnie się wspierać. (…) Nie zdradzam męża, ale to co przeżywam to jeden koszmar. Nie umiem już żyć bez Niego ani z Nim. Bardzo się staram nadal być wspaniałą żoną i matką. Ale moje serce rozpacza, bo nie umiem poradzić sobie z tak piękną, nieoczekiwaną a zarazem z tak bolesną miłością. "Kochać mi Go nie wolno, zapomnieć nie jestem w stanie a umrzeć to chyba zbyt mały powód aby przestać Go kochać".
Proszę o zrozumienie. Naprawdę nie wiem czy to można nazwać "piękną miłością". "
psycholog Joanna Stelmach:
Lenko kochana! Wolno Ci i powinnaś wypowiadać się o pięknej miłości! Jak każdy człowiek masz do tego pełne prawo, masz prawo do wszystkich swoich odczuć! Do swojego odbioru miłości, rzeczywistości, świata… Miłość ma tak wiele barw, odcieni, znaczeń! To doświadczenie wielowymiarowe, nie daje się go ująć w ramy, określić, sklasyfikować. Każdy może kochać po swojemu, i to zawsze jest bardzo piękne, cenne, rozwijające doświadczenie!
Bardzo Ciebie rozumiem, Lenko… Przez 30 lat miałaś jasne rozeznanie, czym jest szczęście, czy jest piękna miłość. Wszystko miałaś ładnie poukładane, uporządkowane, proste… aż tu nagle coś zaburzyło ten obraz, wprowadziło w niego nowe barwy, przeżycia, wartości… i ból biorący się z lęku, i osądzania samej siebie…
Jak myślisz – czy można jedną miłość nazwać piękną, a inną nieładną? Czy miłość do pewnych osób może być bardziej wartościowa i "na miejscu" niż miłość do innych? Czy my sami kochając jednych jesteśmy dobrzy a kochając innych jesteśmy źli?
Według mnie każda miłość jest piękna, wartościowa i dobra. Jest to najwspanialsze, najwznioślejsze z uczuć, które raduje naszą duszę, nadaje życiu sens… W naszej kulturze przyjęte jest za normalne, że "w taki sposób" – wyjątkowo, kocha się tylko jedną osobę, a innych kochać jest "niewskazane", niebezpiecznie, czy wręcz grzesznie… nawet, gdy nic grzesznego się nie robi.
Taka miłość, jak Twoja, nagła i niespodziewana – może się przytrafić każdemu, nawet tym, którzy zaklinają się, że są i zawsze będą przykładnymi partnerami i rodzicami. I przytrafia się, o czym świadczy wszechobecność zdrad, choć wcale do zdrady nie musi dochodzić. Takiej miłości można doświadczyć także tylko na poziomie emocjonalnym, jako głębokie duchowe przeżycie.
Gdyby przyjąć za prawdę to co mówią duchowe pisma, że wszyscy jesteśmy Jednością, a Miłość jest wszystkim, co istnieje – to oznaczałoby, że nie ma bardziej naturalnego stanu niż kochanie każdej istoty, jaka staje na naszej drodze, i odczuwanie radości ze wspólnego przebywania ze sobą, bez wykluczania kogokolwiek z tej Jedności.
Nasza rasa dorasta do tego. Uczymy się jak radzić sobie z zazdrością, zaborczością, różnego rodzaju lękami… Boimy się, by nasi Ukochani kogoś nie pokochali, bo może wtedy zabraknie miłości dla nas? Boimy się, kiedy sami pokochamy – czy jesteśmy w porządku, czy kogoś nie skrzywdzimy? Wyrzuty sumienia zżerają nas tak, że miłość z założenia wyzwalająca radość, staje się koszmarem niosącym cierpienie…
Lenko, spróbuj zobaczyć to, co przeżywasz w pozytywnych barwach. Skieruj swą uwagę na dobro jakiego doświadczasz. Na dobro i piękno w sobie. Na dobro i piękno w tej sytuacji. Na wielki rozwój, który się w Tobie dokonuje dzięki niej! Nie osądzaj siebie, a przeciwnie, zobacz w sobie MIŁOŚĆ, którą jesteś! Ogarnij tą miłością siebie samą, rodzinę, męża i przyjaciela. Kieruj się nią wobec wszystkich tych osób, przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji Was dotyczących.
Przeczytaj także moją odpowiedź w poście "Czy rzeczywiście powinnam czekać?", może znajdziesz w niej także coś dla siebie.
Polecam także głębsze zastanowienie się nad istotą miłości. Może pomóc Ci sięgnięcie do jednej z jej definicji
– np. artykuł "Co to jest miłość?", jak i cała kategoria "o miłości".
Gorąco Cię pozdrawiam i życzę jak najwięcej radości i swobody w kochaniu wszystkich ważnych dla Ciebie ludzi
Joanna
P.S. A Ty, drogi Czytelniku, co myślisz o takiej sytuacji?
Jakie jest Twoje zdanie, osobiste doświadczenie?
Zgadzasz się z odpowiedzią Joanny, czy może masz inny pogląd?
Napisz komentarz do tego posta!
T.
Droga Joasiu!! Tak bardzo jestem Ci wdzięczna za poświęcenie uwagi moim przeżyciom. W tak ciepły i piękny sposób piszesz o miłości. Nie potępiłaś mnie.Trafiasz w głąb mojej duszy, tak niepewnej, zranionej i zagubionej. Mam nadzieję, że uda mi się tak jak radzisz zobaczyć moje przeżycia w pozytywnych barwach. Jednak bardzo się boję (.) dziękuję za wszystko. Lenka
Po przeczytaniu listu Lenki , ja opiszę własna historię .Moje małżeństwo trwa 24 lata mamy dwóch dorosłych synów .Jak to w życiu bywa bywały lata dobre i te gorsze , mąż miał problem z alkoholem ale na szczęście wyzwolił się z tego . Kiedy już zaczynało się układać na lepsze – stało się – mąż zakochał sie w innej kobiecie . Jest to znajomość internetowa , kontakty na jej blogu , maile , telefony.Zauważyłam , że zmienił się , stał się jakiś obcy ,nieobecny , nie było już rozmów , przytulania , zaczął mnie unikać.Kiedy zorientowałam się , że nawiązał… Czytaj więcej »
Kazda zdrada jest zdradą , czy to fizyczna , emocjonalna czy duchowa .