Rozstania i powroty… Niektóre burzliwe związki przechodzą przez nie wielokrotnie.
Jeśli to jeden z partnerów doświadcza ponownie stanu bycia porzuconym, może to rodzić pytania dlaczego tak się dzieje:
- Dlaczego mój partner wraca do mnie i ponownie odchodzi? Co nim powoduje?
- Dlaczego on/ona nie kocha mnie tak, jak tego pragnę?
Oto jedna z historii obrazujących podobne doświadczenia i moje odpowiedzi na pytania Czytelniczki:
„Zacznę od słów: "Jeśli coś kochasz, a chce odejść – puść to wolno. Jeśli wróci – jest Twoje… Jeśli nie, nigdy Twoje nie było…” Owszem on wrócił – i pomyślałam sobie jest mój. Zadzwonił po tym jak po 7 miesiącach zostawił mnie z dźwiękiem słów: "nie było między nami chemii… bardziej potrzebowałem kochanki niż partnerki…”, jeszcze do tego wiek (jestem od niego starsza o 7 lat) i doświadczenie (jestem po rozwodzie i mam 9 letniego syna, on kawaler bez zobowiązań). Bardzo żałował, że tak mnie potraktował. Bardzo za mną tęskni, ciągle o mnie myśli itp. (…) Zaczęliśmy się spotykać częściej (…) w miarę rozwijania się historii ponownie sie otwierałam, angażowałam w nasz związek. (…) Uciekał od takich tematów gdzie chciałam, aby powiedział co czuje do mnie, co myśli o nas. Powtarzał "niech to idzie pomału". Ok, niech idzie – pomyślałam. Nie naciskałam, ale coraz częściej chodziłam smutna, ze łzami w oczach, czułam, że zabierał mi pozytywną energię. Po szczerej rozmowie powiedział, że mnie nie kocha. Owszem, że to nie moja wina, że to nie przeze mnie. Po prostu nie jestem kobietą, z którą chciałby spędzić resztę swojego życia (on ma 28 lat). Ale chce utrzymywać kontakt. Nie zgodziłam sie na to absolutnie. Zabroniłam mu podejmowania jakichkolwiek prób kontaktu ze mną. Oczywiście złożył deklaracje typu "zawsze możesz do mnie sie odezwać się, napisać. Jeśli będziesz coś potrzebowała, to zawsze Ci pomogę… itp.".
Czy oferowaną pomocą pozostawia sobie otwartą furtkę? Pierwszym razem stwierdził, że to nie to. Wrócił. Tylko po co? Drugim razem ponownie stwierdził, że to nie to. I co, po pewnym czasie, może teraz dłuższym, ale ponownie będzie chciał wrócić? Bo dojrzeje? Czy to już faktycznie koniec z jego strony? Jest mi z tym ciężko – bardzo. Nie chcę mieć żadnej nadziei, chcę mieć siłę, aby już nigdy więcej nie odebrać od niego telefonu. Nie odpowiedzieć na żadną z jego strony zaczepkę.
Zdobywał mnie, a gdy już zaczynałam sie otwierać – odpychał mnie. Zdobywał i odtrącał. Jak tak moje życie miało z nim wyglądać, to czy nie powinnam z każdym dniem chcieć zapomnieć o nim…?
Po czterech latach bycia samej zakochałam się w młodszym o 7 lat mężczyźnie. Zaufałam, choć jestem rozsądną kobietą, a jednak dałam się ponieść emocjom. Czy mam żałować? W czym upatrywać plusów? Jeszcze nigdy w takiej sytuacji nie byłam: kochanie kogoś, ale bez wzajemności.
I nie umiem sobie z tym poradzić. Przecież jestem bardzo wartościowym człowiekiem… więc dlaczego on sie nie zakochał? Przecież wrócił…”
Droga Czytelniczko – Twój list był bardzo długi, dlatego pozwoliłam go sobie skrócić w wielu miejscach. Zawierał kilka pytań. Odpowiem na nie krótko:
Czy oferowaną pomocą pozostawia sobie otwartą furtkę?
Być może oferując Ci pomoc Twój mężczyzna zostawia sobie otwartą furkę, by móc do Ciebie kiedyś jeszcze raz wrócić, ale może też to robić z czystej uprzejmości.
Może według niego jest to mniej bolesny sposób kończenia związku.
Możliwe też, że choć Ciebie nie kocha, to jesteś dla niego ważną osobą, której jest gotów pomóc w potrzebie.
Wrócił. Tylko po co?
Możesz przyjąć za prawdę jego słowa. Może było tak, jak Ci powiedział – po rozstaniu faktycznie ciągle o Tobie myślał i tęsknił. Może liczył, że jednak możecie być razem – ale ponownie przekonał się, że „to nie to”.
A może wrócił, bo czuł się samotny lub brakowało mu seksu?
Jakąś potrzebę (potrzeby) z pewnością zaspokoił wracając do Ciebie.
Dlaczego i po co wrócił – najlepiej odpowiedziałby Ci on sam. Jeśli Cię to dręczy, możesz go o to zapytać i poprosić o szczerą odpowiedź.
Będzie chciał wrócić? Czy to już faktycznie koniec z jego strony?
Czy będzie chciał wrócić jeszcze raz, czy to już faktycznie koniec – to się okaże z czasem.
Zastanów się, co poradziłabyś swojej najlepszej przyjaciółce, w sytuacji w której jej mężczyzna dwukrotnie otwarcie zadeklarowałby brak prawdziwego uczuciowego zaangażowania w związek z Nią?
Za pierwszym razem stwierdził: "nie było między nami chemii… bardziej potrzebowałem kochanki niż partnerki…” Za drugim razem powiedział, że Ciebie nie kocha i że nie jesteś "kobietą, z którą chciałby spędzić resztę swojego życia”.
Być może jest w Tobie nadzieja, że dojrzeje, zmądrzeje, doceni. Ale zapytaj siebie jak długo chcesz na niego czekać? I czy w ogóle chcesz czekać?
Na razie, póki nie pojawi się w Twoim życiu mężczyzna, z miłością zajmij się sobą i dzieckiem, zadbaj o swoje i jego szczęście!
Joanna Stelmach
część 2: Rozstania i powroty