Główną przyczyną umierania związków jest nieumiejętność otwartego mówienia o tym, co nas boli, rani, irytuje, gniewa.
To normalne, że od czasu do czasu nie podoba nam się to, co i jak partner robi, mówi lub czuje. Zwykle jednak nie ujawniamy naszej irytacji „dla świętego spokoju” – udajemy, że się nic nie stało. Boimy się zepsuć atmosferę między nami, boimy się zranić ukochaną osobę, boimy się tego, jak ona przyjmie nasze uwagi. Boimy się odrzucenia, dezaprobaty, kary.

Kiedy myśli i uczucia przestają płynąć swobodnie, pojawia się mur i partnerzy zaczynają się od siebie oddalać; fot. Valery Sidelnykovv
Lęk jest jednak złym doradcą. Sprawia, że myśli i uczucia między kochającymi się ludźmi przestają płynąć swobodnie, pojawia się między nimi mur – zaczynają się od siebie oddalać.
Jeśli nie mówimy prawdy o swoich uczuciach i nie rozwiązujemy problemu wspólnie z partnerem, napięcie w związku narasta – czujemy coraz większą wrogość, gniew, izolujemy się od siebie. Czujemy coraz mniej miłości, bliskości, emocjonalnej łączności z partnerem. Wzajemna krytyka, obwinianie się, narzekanie stają się dominującym sposobem komunikacji w związku. Stłumione emocje prowadzą do apatii, depresji, poczucia beznadziejności…
Nie można wybiórczo tłumić emocji – jeśli tłumimy gniew i ból, tłumimy też miłość i radość! Tracimy chęć życia, pojawia się zmęczenie, obojętność, odrętwienie emocjonalne.
Nie czekajmy aż drobiazgi nagromadzą się, nie ignorujmy ich! Nie warto lekceważyć własnych odczuć, sprzeciwu, niechęci. Miejmy szacunek do tego, co czujemy, do tego, co jest dla nas ważne – nie obawiajmy się podzielić tym z partnerem. Zaufajmy mu!
Zaryzykujmy bycie szczerym, otwartym i prawdziwym. Dopiero wtedy możemy się poczuć naprawdę kochani przez partnera – ponieważ zna nas „na wylot”, wie jacy jesteśmy i nadal nas kocha, nadal wybiera!
Mówmy sobie nawzajem prawdę o tym, co się z nami dzieje, co myślimy, co czujemy, co nas rani, czego pragniemy. To droga do podtrzymania miłości, do tego by związek trwał i miał się dobrze!
Joanna Stelmach
Od jakiegoś czasu w moim związku brakuje zdrowej komunikacji. Jest wiele rzeczy, które chciałabym powiedzieć, ale kiedy zaczynam mówić to napotykam na mur. Słyszę wtedy od partnera, że mam chorą wyobraźnię, albo że to ja jestem winna temu jak to wygląda. Boję się już mówić, nie poruszam spraw, które mnie bolą „dla świętego spokoju”. Duszę wszystko w sobie, czuję się mniej szczęśliwa i wpadam w poczucie winy. Kiedyś było zupełnie inaczej – wszystko było dla nas wspólne. Problemem jest też to, że on zaczyna mieć swoje życie. Jeszcze pół roku temu wiedzieliśmy o sobie wszystko, mówiliśmy sobie wszystko i nic… Czytaj więcej »
Witam wszystkich Jestem w związku od 28 lat wszystko zaczęło się psuć dawno temu bo 25 lat temu kiedy pierwszy raz usłyszałem że jeżeli chcę seksu to powinienem sobie znaleźć k.. Kiedy po 7 latach postanowiłem odejść nagle pojawiła się ciąża (nadmieniam że pierwsza córka nie jest moja ) wychowano mnie w poczuciu obowiązku więc zostałem w między czasie wyjechałem za granice i znalazłem partnerkę wciąż utrzymując rodzinę ,Po czym postanowiłem jeszcze raz zawalczyć o małżeństwo i ociągnąłem żonę z młodszą córką do Włoch a starsza postanowiła zostać w Polsce ,szybko zauważyłem że inne życie i dostęp do większych pieniędzy… Czytaj więcej »