W poprzednim wpisie (Zakochać się na wiosnę?) udostępniłam Ci część wywiadu dla SympatiaPlus.pl poświęconego refleksjom jakie pory roku sprzyjają miłości, zakochaniu się i dlaczego. Wskazałam w nim też, jak ważne jest przygotowanie się do tworzenia zdrowych związków partnerskich, czego niezbędnym elementem jest nauka miłości do siebie.
W tym artykule druga część wywiadu, poświęcona żałobie po zakończeniu związku miłosnego – czy to rozwód małżeństwa, czy rozstanie pary – temu, czym ona jest, jak długo trwa, jakie emocje jej towarzyszą i jak warto do nich podejść oraz co nam szkodzi a co pomaga w przechodzeniu przez to trudne doświadczenie.
Zapraszam do lektury :-)
***
Karina Caban-Rusinek, Onet.pl: Ile powinna trwać „żałoba”, zanim wejdziemy w nowy związek?
Joanna Stelmach: Około pół roku potrzebujemy na to, aby mentalnie i emocjonalnie pożegnać się ze starym związkiem i otworzyć się na nowy. Jednak to też jest kwestia indywidualna – niektórzy mogą potrzebować na to nieco mniej czasu, a niektórzy więcej.
Nie jest godne polecenia ani przechodzenie z jednych ramion od razu w drugie, ani rozpacz przedłużająca się na długie miesiące i lata, kiedy nawet nie chcemy spojrzeć na przedstawicieli płci przeciwnej (lub własnej, gdy mamy do niej upodobanie).

Zaakceptuj wszystkie swoje uczucia, pozwól sobie na ich odczuwanie; © bramgino – Fotolia.com
Na czym powinna ona polegać? Co powinniśmy zrobić, żeby zamknąć poprzedni rozdział?
Przede wszystkim powinniśmy zaakceptować wszystkie swoje uczucia, pozwolić sobie na ich odczuwanie. Żałoba to czas „opłakiwania straty” kogoś dla nas ważnego. Dobrze jest więc, nawet jeśli było to bardzo trudne doświadczenie, okazać szacunek temu, co minęło, smucąc się i płacząc, kiedy tylko przyjdzie nam na to ochota.
Szkodzi nam unikanie i tłumienie wspomnień, powstrzymywanie łez, złoszczenie się na siebie za odczuwanie tego, co czujemy.
Lepiej jeszcze raz przyjrzeć się temu, co się zdarzyło, opisać to w pamiętniku lub w formie listów do byłego partnera i w pełni ogarnąć, przyjąć to doświadczenie. Możemy pisać wiersze, malować, robić coś twórczego, co pozwoli wyrazić nam nasze emocje.
Warto także rozmawiać z osobami zaufanymi o tym, co przeżywamy, korzystać ze wsparcia bliskich osób, wyraźnie prosząc ich o to, czego od nich potrzebujemy – np. wysłuchania, przytulenia, okazania współczucia i zrozumienia.
Jakie emocje mogą towarzyszyć temu etapowi?
Całe spektrum uczuć – od miłości do nienawiści. Po rozstaniu nadal możemy kochać i bardzo tęsknić za byłym partnerem albo też odczuwać wobec niego niechęć, a nawet wrogość. Zwykle jesteśmy pełni bólu, smutku i żalu, rozczarowani, że związek się nie udał. Możemy obwiniać siebie lub partnera, czuć złość na niego lub siebie, czasem ulgę i zadowolenie, że ten etap życia mamy już za sobą.
Bardzo często pojawia się niepewność i strach przed tym, co przyniesie przyszłość.
Jak widać – po rozstaniu możemy czuć na raz wiele różnych emocji, a ich siła bywa zdumiewająca. Dlatego tak ważny jest czas na ich zrozumienie, wyrażenie i wyciszenie.
Czy zawsze po zakończeniu poprzedniego związku musimy dać sobie czas, zanim wejdziemy w związek kolejny?
Zdecydowanie lepiej dać sobie czas… Pozwolić zakończonej miłości spokojnie odejść, łagodnie wygasić jej żar w naszym sercu, uwolnić się od wszelkich nieprzyjemnych uczuć towarzyszących rozstaniu. Jeśli tego nie zrobimy, wszystkie te uczucia wniesiemy „w posagu” do kolejnej relacji i nie będziemy umieli w pełni zaangażować się uczuciowo, cieszyć się nową miłością.
„Żałoba” to czas niezbędny także na to, aby z minionych doświadczeń wydobyć wnioski na przyszłość i uczyć się z nich, aby ewentualnych błędów i destrukcyjnych zachowań nie powielać w nowym związku.
Oczywiście, są osoby, które nie potrafią być same i szybko po rozstaniu wiążą się z kolejnym partnerem, albo przez jakiś czas mają równolegle dwa związki, i w jakimś momencie jeden kończą, a w drugim „zostają”. To może się udać, jeśli osoby te są świadome swoich myśli, uczuć i zachowań oraz chętnie pracują nad sobą, gdy zauważają, że w jakiś sposób wpływają na związek destrukcyjnie.
***
Chciałabym zwrócić uwagę na to, że przeżywając żałobę – opłakując stratę kogoś, kto jeszcze niedawno był dla nas kimś bardzo bliskim i drogim – także możemy uczyć się bezwarunkowej miłości do siebie. Tak naprawdę każda życiowa sytuacja temu sprzyja :-)
W odniesieniu do tych okoliczności dzieje się to wtedy, kiedy przestajemy stawiać przed sobą surowe wymagania „szybkiego wzięcia się w garść” i bycia silnym (=niewrażliwym?) człowiekiem.
Gdy rezygnujemy z krytykowania siebie za własne uczucia i tłumienia ich, w zamian za to starając się podchodzić do nich z akceptacją i zrozumieniem, pozwalając sobie do woli wypłakiwać się (zajrzyj na Nie wstydźmy się łez).
Przeżywając całe spektrum silnych emocji możemy głęboko we wnętrzu siebie pozostawać spokojnymi, dzięki przyjęciu duchowej perspektywy – widząc to doświadczenie jako doskonałe i potrzebne nam do rozwoju, na które właśnie teraz jest miejsce i czas.
Co myślisz o tej części wywiadu? Jakie skojarzenia i odczucia budzi on w Tobie, jakie wspomnienia?
Podziel się nimi w komentarzu pod tym artykułem.
Joanna Stelmach
> III część: Rozwój po rozstaniu i żałobie
Powiem Ci, że jestem facetem, nie kobietą i szukałem miejsca, gdzie znajdę jakieś rady odnośnie tego jak znieść rozwód. Moje zdziwienie jest duże, ale Twój blog bardzo mi pomaga. Dzięki. PS. mam nadzieję, że moja ex tego nie czyta…
Marku, ciesze się bardzo, że pomagają Ci nasze artykuły! Nie wiem dokladnie czy chodzi Ci o to, czy Twoja ex czyta ten artykuł czy też Twój komentarz – ale w obu przypadkach nie powinno Ci to w żaden sposób zaszkodzić! :)
Marek, rozbawiłeś mnie ostatnim zdaniem :) Też szukam właśnie pocieszenia, ponieważ mój mąż zostawił mnie właśnie z dwójką dzieci, z czego młodsze nie skończyło nawet roku. W tym czasie odczuwałam cały wachlarz emocji, czasami zmieniały się one tak szybko i nakładały się na siebie, że sama nie potrafiłam ich jednoznacznie nazwać. Ale trzeba żyć dalej, czas pomaga na wszystko. Wierzę, że i mnie jeszcze w życiu spotka coś dobrego.
Czas i wiara w dobro – to świetny zestaw, żeby w naszym życiu działo się coraz lepiej! A jak jeszcze pracujemy nad sobą, nad rozwijaniem miłości do siebie i innych, to moim zdaniem szczęście jest po prostu nieuchronne! :)
A ja juz niemam silly. Wszystka sie wyczerpala.I Co mam zrobic.umrzec
Emi, śmierć i tak nadejdzie w odpowiednim czasie. Kiedy czujemy się wyczerpani, to koniecznie trzeba odpocząć, jeżeli to tylko możliwe – zrobić sobie wolne od codzienności – wyjechać gdzieś, zmienić choć na chwilę otoczenie, spędzić czas w kojącej przyrodzie, spotkać się z życzliwymi Ci ludźmi. Pamiętaj, że wszystko mija, ta najczarniejsza godzina też!
z bylym facetem nie jestem 4 miesiące , nasz związek trwal ponad 5 lat o ile można to na zwac związkiem bo przez ten czas 6 razy się wyprowadzal a ja za każdym razem go przyjmowałam i wybaczalam . do momentu kiedy to ja go wyzucilam z mieszkania bo przerosły mnie problemy z choroba mamy i w zlosci bo przez byle klotnie kazałam mu się wynieść . on mi nie wybaczyl chodz ja mu wiele razy . teraz wiem ze zle zrobiłam ze to była ta milosc i ze nie umiem bez niego zyc . doprowadziłam się do takiego stanu… Czytaj więcej »
Roksano! To że nie umiesz żyć bez faceta nie świadczy o miłości tylko o uzależnieniu (co nie umniejsza Twojej miłości). Ten rodzaj myślenia „nic mnie lepszego nie spotka” sprzyja temu, żeby długotrwale źle się czuć. Natomiast wiara w to, że będzie lepiej jest tym co pomaga wyjść z najgorszych stanów! Proszę Cię, pielęgnuj swoją wiarę i wytrwale pracuj nad prawdziwą miłością do siebie, a nie powierzchownym zapewnianiem siebie o swojej wspaniałości. Miej się jak najlepiej!
Niestety i ja padłam ofiarą takiego związku. Oboje byliśmy po przejściach – ja po rozstaniu z partnerem z którym byłam prawie 7 lat i mam z nim dziecko. On przed rozwodem po 7 latach małżenstwa a 12 latach w związku z jedna partnerką. Przed rozwodem to znaczy, gdy się poznalismy jego żona nie mieszkała z znim juz 8 miesięcy – wyprowadziła sie – jednak on przez cały ten czas nie złozył pozwu. Nasza releacja zaczeła sie bardzo intenstywnie, mój partner wydawało sie zakochał sie na zabój, zdobywał mnie – mi sie wydawało ze ja nie jestem gotowa na zwiazek ,ale… Czytaj więcej »
Kamilo, dziękuję Ci za podzielenie się Twoją historią.. Bardzo dobrze rozumiem Twoje uczucia – te dobre i te złe. Tysiące pytań w głowie, na które nie ma odpowiedzi. Zaufaj, że los ma dla Ciebie w zanadrzu coś dobrego, niezależnie od tego, jak dalej potoczą się te sprawy.
Aniu, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią – zgadzam się z nią w zupełności!
Wszystkiego co najlepsze – Kamilo i Aniu! :)