Na przykładzie smogu chcę Ci pokazać, jak można radzić sobie z trudnymi sytuacjami, jednocześnie rozwijając się duchowo. Praktyka duchowa to dla mnie nie tylko praca nad świadomością, ale też podejmowanie z miłością konkretnych działań na rzecz poprawy czy uzdrowienia danej sytuacji. Chcę zachęcić Cię do polegania na Bogu (niezależnie jak Go postrzegasz) oraz dbania o swoje wewnętrzne i zewnętrzne środowisko. Gdyby każdy z nas to robił, nasze życie na tej Ziemi byłoby piękniejsze i zdrowsze.
Zawartość:
Jak Bóg ma się do smogu?
Przypatrz się poniższej fotografii :) Tak prezentuje się w dzisiejszych czasach osoba dbająca o siebie z miłością: maska zabezpieczająca przed smogiem i okulary zabezpieczające przed słońcem. Podoba Ci się najnowsza moda? :) Jeszcze nie noszę kombinezonu chroniącego całe ciało przed skażeniem środowiska, ale jest to prawdopodobne, że w przyszłości zamiast kurtek i płaszczów będziemy sprawiać sobie takie właśnie wdzianka. Oby nie! Wciąż możemy wiele zrobić, by do tego nie dopuścić!

Asia w stylizacji a’la Ninja :)
Jak twierdzi wyedukowany w tym Tomek, maski przeciwsmogowe nie są zbyt skuteczne, bo nie są stuprocentowo szczelne – każda najmniejsza szparka, o którą nietrudno, przepuszcza drobniutkie smogowe pyły. Ale ja zakładam maskę z dwóch powodów. Po pierwsze – dla siebie – by chronić się przed trucizną w powietrzu na tyle na ile mogę. Nawet nie do końca szczelna maska, mam wrażenie, że coś tam przefiltruje. Po drugie – dla innych – żeby swoim widokiem uświadamiać, że coś dzieje się nie tak. Liczę, że może ktoś zainteresuje się tematem, pomyśli, że warto sprawdzać stan powietrza przed wyjściem z domu i w mocno skażone dni zrezygnować ze spacerów, a tym bardziej biegania po naszej okolicy. Albo może przestać używać szkodliwego opału do palenia w piecu, lub zwrócić uwagę znajomej osobie, która to robi. Takie idee mi przyświecają, kiedy zakładam maskę przeciwsmogową. Cieszę się, że Tomek nie wstydzi się chodzić obok mnie :)
W tym artykule chcę się z Tobą podzielić moimi refleksjami jakie mnie naszły podczas pewnego weekendu, gdy smog dał o sobie znać. Pytania, które pojawiły mi się w głowie, były związane z Bogiem: Jak Bóg ma się do smogu? Czy tak jak piernik do wiatraka? :) Czy jednak te dwa zjawiska nie są od siebie tak odległe?
A co Tobie teraz przyszło do głowy na ten temat?
Bóg jest zawsze z nami!
Zanim jednak podzielę się swoimi refleksjami, przytoczę najpierw historię sprzed kilku lat, która pozostawiła po sobie ślad aż do dzisiaj. Wracaliśmy wtedy z kilkudniowego odosobnienia medytacyjnego do domu. Wyjechaliśmy po południu, wkrótce na zegarze i wskaźniku temperatury pojawiły się wartości 16:16 i 16 stopni Celsjusza. Jechaliśmy dalej, po godzinie na wyświetlaczu pojawiło się 17:17 i 17 stopni, a po kolejnej 18:18 i 18 stopni :)
Jako że umysły, jak po każdym odosobnieniu, mieliśmy nasycone duchowością, za każdym razem widziałam w tych powtarzających się numerkach znak, że Bóg jest z nami! :) Że w taki uroczy sposób przypomina nam, że towarzyszy nam w tej podróży.
To, że temperatura wzrastała w miarę dojeżdżania do Jeleniej Góry było być może normalne, po prostu wtedy w naszym rejonie było cieplej niż tam skąd jechaliśmy. A jednak zrobiły na mnie wrażenie te numerki, takie doskonałe w swojej powtarzalności czy symetryczności, że postanowiłam dostrzegać w nich boską obecność. Od tamtej pory gdy mój wzrok spoczywa na zegarach, na których jest taki „doskonały czas”, np. godzina 07:07, 11:33 albo 15:51, jest to dla mnie okazja do PRZYPOMINANIA sobie, że Bóg jest zawsze ze mną :)
Kiedy jest ze mną Tomek, mówię „14:14 – Bóg jest zawsze z nami!” :) On wtedy śmieje się i mówi – „O 14:15 Bóg też jest z nami!” Ja o tym dobrze wiem, ale te szczególne momenty stały się dla mnie PRZYPOMINAJKAMI. Sygnałem do zatrzymania się.
Wtedy przystaję, głębiej oddycham, czasem zamykam oczy, i dziękuję Bogu za to, że tu i teraz, w tej chwili ze mną / z nami jest. Tak jak we wszystkich innych. To stało się moją codzienną praktyką duchową. Nie zajmuje dużo czasu, a w różnych momentach dnia pomaga utrzymywać świadomość przy Bogu. Wypróbuj, jeżeli Ci się podoba!
Jak radzimy sobie ze smogiem
I wracam już do weekendu, kiedy to wskaźniki jeleniogórskich stacji pomiarowych pokazywały zagrażające życiu poziomy zanieczyszczenia powietrza. Ponad tysiąckrotnie przekroczone normy stężenia szkodliwych pyłów w powietrzu – wg WHO (z aplikacji Kanarek). Chociaż piękne słońce – to jednak strach wychodzić z domu. Najgorzej było w godzinach porannych:
W sobotę, po powrocie Tomka z gabinetu, planowaliśmy odpoczynek, najchętniej spacer, jeżeli coś się zmieni w stanie powietrza. Gdy Tomek przyszedł do domu, sprawdził jakość powietrza w Kanarku i radośnie obwieścił:
„555 – Bóg jest zawsze z nami!”
Wywołało to w nas dużo wesołości, bo fajne było to połączenie smogu z Bogiem! I to, że tym razem to Tomek użył tego sformułowania – zawsze ja to robię. Lubimy sobie pożartować ze szkodliwego powietrza, od razu robi się nam wtedy raźniej :) Zerknij tu: O smogu na wesoło
555 % normy uznaliśmy za wynik wciąż za wysoki, by wybrać się na spacer. Spędziliśmy czas miło w domku. Liczyliśmy, że w niedzielę będzie lepiej :) Następnego dnia ranek był równie tragiczny. Ale zostaliśmy zmobilizowani do odwiedzenia znajomych mieszkających na pobliskim osiedlu, więc przeszliśmy się do nich – ja w znanej Ci już stylizacji a’la Ninja :)
Po południu wykresy spadły nieco poniżej 300%, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy na mały spacer, ja już ściągnęłam maskę. I to jest też niesamowite. W innych europejskich krajach przy takich wynikach ogłasza się alarmy, zaleca niewychodzenie z domu bez potrzeby i podejmuje różne środki naprawcze. U nas – nie dotarło do mnie by coś się działo w tym temacie (ale może się działo? Ktoś coś wie?), ludzie spokojnie spacerują, pewnie byli też biegacze zachęceni słoneczną pogodą. A my cieszyliśmy się, że już nie ma 1500 czy 2000% a „tylko” 300% przekroczonych norm szkodliwych pyłów w powietrzu – więc można iść na spacer…! Człowiek to się potrafi do wszystkiego przyzwyczaić!
Bóg może nam pomóc
No i czas na moje refleksje :) Gdy wielki smog uniemożliwia normalne życie (szczególnie to wyjściowe, pozadomowe) zawsze się wtedy dziwię, że ludzie sami to sobie robią. Sami zatruwamy nasze powietrze, sami zanieczyszczamy Ziemię wysypiskami plastikowych śmieci. Sami sprowadzamy na siebie drastyczne zmiany klimatu i różne kataklizmy z tym związane. Sami sprawiamy, że nasza woda i żywność zatruta jest pestycydami i inną szkodliwą chemią. Sami powodujemy wymieranie wielu gatunków zwierząt i roślin i nie zauważamy, że wszystko co robimy odbija się też na naszej globalnej zdrowotności i długości życia. Trudno teraz znaleźć człowieka, któremu zupełnie nic nie dolega. Który jest całkowicie zdrowy. Nawet dzieci są teraz w złej kondycji.
Wciąż jednak wierzę, że w tym wszystkim Bóg jest zawsze z nami :) Zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji, gotów nam pomóc. Natchnąć miłością, mądrością i determinacją potrzebnymi do tego, by ocalić Ziemię i liczne gatunki je zamieszkujące. W tym nasz własny.
Nawet poprzez ten smog – tak chcę na to patrzeć – Bóg chce nam uświadomić, że idziemy w złą stronę. Tak jak tornada, susze, i cokolwiek tam się w pogodzie wyrabia albo liczne choroby, które trapią ludzkość – lubię myśleć, że to znaki od Boga (od Życia), by nas otrzeźwić, byśmy przyjrzeli się temu co robimy i jakie są tego skutki. Oczywiście, można rzeczowo stwierdzić, że to nie są żadne znaki od Boga, tylko zwyczajne konsekwencje naszych działań! Po prostu – co siejemy to zbieramy. Tak też jest w porządku, jeżeli zachęci to Cię do wprowadzenie koniecznych zmian, do przejęcia odpowiedzialności za swój wkład.
Mój umysł tak poszukuje Boga we wszystkim, że dopatruję się znaków od Niego także w tym co jest logicznym następstwem tego, co sami wyrabiamy. Ale tłumaczę sobie, że skoro życiem rządzi prawo przyczyny i skutku czy też prawo przyciągania, to cokolwiek się dzieje, jest manifestacją tych boskich praw. W tym kontekście wszystko jest przejawem Boga, jego manifestacją!
Bóg jest we wszystkim
W swoich rozważaniach poszłam jeszcze dalej. Postrzeganie Boga we wszystkim co mnie otacza i spotyka jest moim wyborem, to ważny element mojej praktyki duchowej. Generalnie łatwo mi to przychodzi w odniesieniu do natury – roślin, zwierząt, naturalnych zbiorników wodnych, pięknych krajobrazów. Także w ludziach postrzegam boskość, niezależnie od ich zachowań. Staram się pamiętać o tej naszej boskiej naturze, choć nie przez wszystkich uświadamianej, a przez to i nieprzejawianej. Pomaga mi to być życzliwie nastawioną do każdego! :)
No dobrze, stwierdzisz – ale co z kleszczami, szerszeniami, bakteriami i wirusami, ludźmi nam szkodzącymi, chorobami, wojnami, śmiercią dzieci, problemami i wszelkimi niesprzyjającymi okolicznościami? Tu już nie jest tak łatwo, tu trzeba się wysilić, żeby ten naturalnie pojawiający się w naszych głowach osąd „to jest złe”, „tak nie powinno być”, zamienić na postrzeganie w tym doskonałości, nieprzypadkowości, boskości. Ale można, wytrwale to praktykując.
No więc spróbowałam to zastosować do smogu, choć przyznaję, poczułam przy tym wewnętrzny sprzeciw. Bo oczywiste dla mnie było, że smog jest czymś złym, szkodliwym, zagrażającym naszemu zdrowiu i życiu. No ale jeżeli taki kleszcz mi szkodzi, a mogę w nim postrzegać Boga i zamieniać lęk, jaki czuję gdy o nim myślę, na wysyłanie mu miłości, to… mogę też uznać smog jako manifestację Boga. Mogę zacząć postrzegać smog jako coś dobrego, co jako ludzkość, i każdy z nas indywidualnie, możemy wykorzystać do własnego rozwoju. Mogę pokochać smog i wyciągnąć z jego obecności wszystko co najlepsze. To w ramach rozwijania miłości do świata na całego, bez żadnych ograniczeń! :) Poza tym, nie muszę się przejmować smogiem, gdy przyjmuję perspektywę wieczności duszy. Bez względu na to, co przyczyni się do tego, że opuszczę ten świat, i tak jestem nieśmiertelna :) Luz! :)
Ciekawe i kłócące się z wewnętrznym odczuciem? :) Podobnie jak to jest z uznaniem wroga za Boską Istotę, nieprzypadkowo pojawiającą się na naszej drodze. Albo z zobaczeniem w chorobie czy w wypadku tzw. „palca bożego”. Każdy podejmuje decyzję, jak chce postrzegać takie wydarzenia. Ostatecznie zastanawiam się – czy to ma jakieś znaczenie, czy postrzegamy smog jaką logiczną konsekwencję naszych działań, czy jako znak od Boga, że trzeba coś zrobić, czy samego Boga, jego manifestację? W sumie czym się różni znak od manifestacji?! Sama już nie wiem :)
Działania na rzecz Świata
Mnie ta uduchowiona perspektywa przydaje się do tego, by poszerzać moje postrzeganie Boga faktycznie na wszystko – WSZYSTKO! I ćwiczyć się w miłości bezwarunkowej do tego WSZYSTKIEGO. Postrzeganie Jedności Wszystkiego i nastawienie się do tego z miłością sprawia, że nie chcemy krzywdzić nikogo, żadnego istnienia – bo to tak jakbyśmy wyrządzali krzywdę sobie. Ale siebie też nie chcemy krzywdzić, bo to jakby czynić krzywdę innym! Chcemy działać na rzecz samych siebie jak i dla dobra ogółu. Chcemy wnosić swoim życiem coś pozytywnego, korzystnego – jeżeli tylko jest to zgodne z nami, z naszymi siłami i możliwościami – robimy cokolwiek na rzecz poprawy otaczającego nas świata.
Ja przez jakiś czas aktywnie działałam w Jeleniogórskim Alarmie Smogowym, organizowałam spotkania z ludźmi świadomymi sytuacji, razem z wieloma innymi zaangażowanymi zbierałam podpisy, by wywrzeć nacisk na rządzących, by im pokazać, że wprowadzenie zmian jest konieczne. Napisałam List otwarty do Radnych w sprawie czystości naszego powietrza, szukałam innych rozwiązań Trujący smog w moim mieście. Teraz już nie mam energii do takich działań, ale… podczas skrobania szyb uruchamiam samochód tak późno jak się da, by nie powiększać smogu, od 28 lat nie jem mięsa, a od kilku jestem już weganką (gazy uwalniane podczas hodowli bydła mają olbrzymi wpływ na efekt cieplarniany), segreguję śmieci zgodnie z zaleceniami, unikam używania plastiku, składam podpisy pod wszelkimi apelami, które mają na celu ochronę przyrody i… chodzę w masce antysmogowej :)
A co Ty możesz zrobić w tym temacie, w zgodzie ze sobą?
Duchowa praktyka – podsumowanie
Pozwól, że podsumuję, na czym polegała moja duchowa praktyka w podejściu do smogu. Jeżeli cokolwiek z tego Ci się spodoba, wypróbuj to i zobacz jak to na Ciebie działa. Mnie to pomaga zachowywać spokój i pogodę ducha w wielu okolicznościach. Przedstawię to jako zgeneralizowane zalecenia, by można je było zastosować do różnych sytuacji, w których nie doświadczamy tego, czego byśmy sobie życzyli:
+ Przypominaj sobie o Bogu w każdym trudnym momencie/sytuacji życiowej – o Jego obecności przy Tobie, o Twojej jedności z Nim – i z Jego mocą, mądrością i miłością. Niech to dodaje Ci otuchy! Warto to robić jak najczęściej, także wtedy gdy wszystko toczy się po Twojej myśli, wykorzystując dowolną przypominajkę, która będzie miała dla Ciebie takie znaczenie – wtedy to się stanie Twoim nawykiem.
+ Proś Boga o pomoc – warto to robić, gdy tylko czujesz, że tego potrzebujesz. Nie krępuj się! Nie ograniczaj negatywnymi przekonaniami! Każda Twoja sprawa jest ważna dla Boga! Bóg jest zawsze z Tobą, gotów zrobić dla Ciebie wszystko, co tylko będziesz w stanie przyjąć, w co będziesz w stanie uwierzyć!
+ Szukaj „znaków od Boga” – darów dla Twojego rozwoju. Zastanów się nad swoim nastawieniem i zachowaniem: „Czego ta sytuacja mnie uczy? Czy robię coś co się do niej przyczynia? Czy robię coś, co ją pogarsza? Co mogę zrobić, aby poprawić tę sytuację?”
+ Postrzegaj Boga w tej sytuacji, we wszystkich jej okolicznościach i uczestniczących w niej osobach – uznaj, że wszystko to ma boską naturę, jest doskonałe i nieprzypadkowe. Skoro wszystko jest Bogiem, to my wszyscy jesteśmy JEDNOŚCIĄ – z Bogiem, ze wszystkimi istotami, ze wszystkim co istnieje.
+ Kochaj wszystko – skoro we wszystkim, czego doświadczasz jest Bóg, nie osądzaj niczego jako złe i nie lękaj się! Pamiętaj, że ostatecznie nic nie może Ci zaszkodzić. Jesteś wieczną istotą!
+ Działaj na rzecz poprawy sytuacji – niezależnie od tego, czy wierzysz w Boga czy nie, lub też jak i w czym Go postrzegasz. Proszę zastanów się nad tymi pytaniami:
Jakie wydarzenia dziejące się teraz na Ziemi, w kraju, w którym mieszkasz, w Twoim mieście lub wsi poruszają Cię?
Co dzieje się teraz w Twoim domu i w Twoim wnętrzu, co zakłóca Twój spokój?
Co konkretnie Ci się nie podoba, przeszkadza lub boli w tych obszarach?
Co możesz zrobić, by było inaczej?
Każda drobna zmiana czyni różnicę!
Zamiast wygodnie stwierdzać „ode mnie nic nie zależy” i żyć sobie dalej jakby nic ważnego się nie działo, możemy zastanowić się, co możemy zmienić w swoich codziennych zachowaniach – wobec siebie samych, bliskich ludzi i całej Ziemi. Każda drobna zmiana uczyni różnicę!
Jeżeli nie wiesz, co możesz zrobić, by chronić klimat, czy jak przyczynić się do czystszego powietrza – poszukaj w Internecie, teraz wiedza jest na wyciągniecie ręki! Jeżeli nie wiesz, jak wprowadzić zmiany w sobie lub w Twoich relacjach – idź do specjalisty. Przeczytaj poradnik lub artykuł. Możesz np. zastosować zalecenia z cyklu artykułów Jak dbać o siebie z miłością? Po prostu – zrób cokolwiek, by Ci było lepiej. Zrób cokolwiek, by było lepiej światu!
Z miłością i życzeniami pięknego życia
Joanna Stelmach
PS
Serdecznie zapraszam Cię do komentowania, napisz swoje refleksje czy skojarzenia. Także jeżeli masz swoją osobistą, skuteczną praktykę duchową, która pomaga Ci gdy przeżywasz trudne sytuacje – podziel się nią w komentarzu! Może ktoś chętnie skorzysta!
Twoje przemyślenia Asiu są dla mnie odpowiedzią na mój wewnętrzny smutek dotyczący naszej przyrody. Patrzę na swój ogród, na brak owoców w tym roku w nim które córka tak uwielbia, na suche trawniki, na kwiatki które błagają o deszcz, na drzewa i krzaczki, które by uschły gdyby nie hektolitry wody, którymi podlewał je mąż wodą ze stawu. Córeczka w.lipcu patrząc na to pytała, mamusiu, czy to już jesień? I smutek, że nie ma już śniegu zimą. I jak mam jej to wytłumaczyć, sama tak bardzo kocham zimę. Każdego dnia czuję smutek. Często modlę się o deszcz i normalną pogodę. Najbardziej… Czytaj więcej »
Małgosiu, właśnie ktoś kto ma własny kawałek ziemi, tak jak Ty, może najwyraźniej zauważyć przemiany jakie zachodzą teraz w przyrodzie. Ja cały czas mam nadzieję, że można w dużym stopniu powstrzymać zmiany klimatyczne, jeżeli tylko ludzkość weźmie się za to globalnie! Przykro mi, że smutek tak często Ci towarzyszy. Kiedy życie/świat zmienia się nie tak jak byśmy sobie tego życzyli, kiedy uważamy że coś tracimy bezpowrotnie, często mogą pojawiać się nieprzyjemne uczucia. Myślę, że warto pracować nad tym, by znaleźć zdrową równowagę między akceptowaniem życia takie jakie jest, włącznie ze wszystkimi zachodzącymi w nim zmianami, i podejmowaniem konkretnych działań (gdy… Czytaj więcej »
Pani Joasiu też uważam że dostrzeganie Boga we wszystkim jest ważne . Moja duchową praktyka jest Msza Św i modlitwa . Jednak smog nie jest dla mnie aż takim strasznym problemem uważam że są na świecie dużo gorsze rzeczy,którymi ludzkość się nie przejmuje takie jak wojny,kataklizmy, aborcję itd . Słyszałam też że niektórzy nie chcą już mieć nawet dzieci ze względów klimatycznych – niektóre gwiazdy, co uważam że już jest ogromna przesadą.
Kataklizmy a smog to część tego samego, i wcale się nie dziwię, że niektórzy boją się mieć dzieci w tych czasach, jeśli czeka nas taka apkalipsa jak opisana jest w Piśmie Świętym. Żywi będą zazdrościć umarłym. Dlatego Jan Paweł 2 tak płakał i prosił Boga by oszczedził chociaż Polskę. Jeśli dalej nie bedziemy dbać o środowisko, to symulacje naukowców o zalaniu lądow to tylko kwestia czasu. Huragany, susze wszystko. Wg obliczeń Bałtyk zaleje Polskę aż po Poznań
Kasiu, cieszę się, że masz duchową praktykę, która jest Ci bliska i pomocna! Każdy człowiek ma własną hierarchię wartości i zgodnie z nią jednymi rzeczami przejmuje się bardziej, innymi mniej. I to jest dobre, bo dzięki temu są aktywiści we wszystkich licznych i ważnych obszarach życia, nad którymi warto popracować. Nikt nie dałby rady zajmować się naraz tym wszystkim! A tak, jedni się angażują w działania na rzecz czystego powietrza, innych ciągnie by dbać o zwierzęta, innym szczególnie leży na sercu los osieroconych czy głodujących dzieci, itd. Razem możemy zmieniać ten świat na lepsze – każdy może to robić w… Czytaj więcej »